Rzadko mi się to zdarza, a może nawet jeszcze się nie zdarzyło, żebym zapełniał bloga przedrukami – wyrażając się kolokwialnie. Może jednak czasami warto, kiedy jest taka potrzeba, a może nawet konieczność, gdy ojczyzna jest w potrzebie. To, co teraz obserwujemy w Polsce, naprawdę budzi niepokój, a nawet grozę. Tracimy narodową tożsamość, tracimy narodowy majątek, kłaniamy się szatanowi.
Ostatnie polityczne wydarzenia w świecie, może niektórym, przynajmniej, z wyznawców neokomuny w Polsce, dały, przynajmniej, do myślenia. Nie będę rozwijał tematu, bo i tak mam wrażenie, że mało kto mnie słucha, mimo że właśnie wczoraj skończyłem 75 lat życia. Tak mi jakoś, dzięki Bogu, się udało. Może to z tego powodu dostałem nawet bonusa od Czytelników w postaci 2178 wyświetleń. Z całego, starczego serca – dziękuję.
Tak, polskość kojarzy
się z przegraną, z pechem, z nawałnicami. I trudno, by było inaczej.
„Czym jest nasze życie? – pisał Andrzej
Bobkowski w Szkicach piórkiem (ile w nich trafnych uwag o polskości!). –
Nawijaniem na kawałek tekturki krótkich kawałków nitki bez możności powiązania
ich ze sobą. Gdzie mam szukać metryki urodzenia mojego dziadka? Gdzie odnaleźć
ślad prababki? Do czego przyczepić cofającą się wstecz myśl? Do niczego – do
opowiadań, prawie do legend tego kraju, który wynajął sobie w Europie pokój
przechodni i przez dziesięć wieków usiłuje urządzić się w nim z wszelkimi
wygodami i ze złudzeniem pokoju z osobnym wejściem, wyczerpując całą swą
energię w kłótniach i walkach z przechodzącymi. Jak myśleć o urządzeniu tego
pokoju ładnymi meblami, bibelotami, serwantkami, gdy błocą ciągłe podłogę,
rozbijają i obtłukują przedmioty? To nie jest życie, to ciągła tymczasowość
życia motyla i dlatego w charakterze naszym jest może tyle cech
przypominających tego owada. Jakim cudem mamy być mrówkami?…”
Drodzy
Czytelnicy! Baczcie uważnie, obserwujcie, wyciągajcie wnioski i … nie bójcie się … nawet Tuska.
Panie Bolesławie...Raz już Panu napisałem....Daleko od polityki...Napisz Pan... coś ciekawego w Bielawie co by Pan zmienił? Czy w mieście Bielawa, czy w Kościele WNMP. Itp.itd. Zacznijmy u podstaw..Jak Orzeszkowa, Prus...?
OdpowiedzUsuń.
To jest niewątpliwie jakaś racja. Praca u podstaw, praca organiczna. Chyba jednak na pracę organiczną już teraz jest za późno. Też pisałem, cytując Sienkiewicza - Panie Wołodyjowski! Larum grają...
UsuńPo raz sto pierwszy: sklejanie Kościoła z PISem mocno szkodzi Kościołowi. W Bielawie na 100 zawartych w ubiegłym roku małżeństw tylko 20 było konkordatowych. To nie bierze się znikąd, nie przyszło też z zewnątrz. Kościół jak najdalej powinien trzymać się od polityki. A Pan, człowiek Kościoła co robi? Weź się Pan opamiętaj i lepiej się pomódl o Kościół, ja też to zrobię.
OdpowiedzUsuń