Strony

16 lutego 2025

Znalezione w sieci

Rzadko mi się to zdarza, a może nawet jeszcze się nie zdarzyło, żebym zapełniał bloga przedrukami – wyrażając się kolokwialnie. Może jednak czasami warto, kiedy jest taka potrzeba, a może nawet konieczność, gdy ojczyzna jest w potrzebie. To, co teraz obserwujemy w Polsce, naprawdę budzi niepokój, a nawet grozę. Tracimy narodową tożsamość, tracimy narodowy majątek, kłaniamy się szatanowi.

            Ostatnie polityczne wydarzenia w świecie, może niektórym, przynajmniej, z wyznawców neokomuny w Polsce, dały, przynajmniej, do myślenia. Nie będę rozwijał tematu, bo i tak mam wrażenie, że mało kto mnie słucha, mimo że właśnie wczoraj skończyłem 75 lat życia. Tak mi jakoś, dzięki Bogu, się udało. Może to z tego powodu dostałem nawet bonusa od Czytelników w postaci 2178 wyświetleń. Z całego,  starczego serca – dziękuję.

 ..:Jak wyzwolić się z tych stereotypów, które towarzyszą nam niemal od urodzenia, wzmacniane literaturą, historią, powszechnymi resentymentami? Co pozostanie z polskości, gdy odejmiemy od niej cały ten wzniosło-ponuro-śmieszny teatr niespełnionych marzeń i nieuzasadnionych rojeń? Polskość to nienormalność – takie skojarzenie narzuca mi się z bolesną uporczywością, kiedy tylko dotykam tego niechcianego tematu. Polskość wywołuje u mnie niezmiennie odruch buntu: historia, geografia, pech dziejowy i Bóg wie co jeszcze wrzuciły na moje bark brzemię, którego nie mam specjalnej ochoty dźwigać, a zrzucić nie potrafię (nie chcę mimo wszystko?), wypaliły znamię; i każą je z dumą obnosić. Więc staję się nienormalny, wypełniony do granic polskością, i tam, gdzie inni mówią człowiek, ja mówię Polak; gdzie inni mówią kultura, cywilizacja i pieniądz, ja krzyczę; Bóg, Honor i Ojczyzna (wszystko koniecznie dużą literą); kiedy inni budują, kochają się i umierają, my walczymy, powstajemy i giniemy. I tylko w krótkich chwilach przerwy rozważamy nasz narodowy etos odrobinę krytyczniej, czytamy Brzozowskiego i Gombrowicza, stajemy się normalniejsi. Jest jakiś tragiczny rozziew w polskości – między wyobrażeniem a spełnieniem, planem a realizacją. Jest ona etosem pechowców, etosem przegranych i zarazem niepogodzonych ze swą przegraną. Wolność jest w nim wartością najwyższą -[—-] [wycięte przez cenzurę – Ustawa z dnia 31 VII 1981 r. o kontroli publikacji i widowisk, art. 2 pkt 6 (Dz. U. nr 20 poz. 99, zm.: 1983 Dz. U. nr 44 poz. 204)] porywa się na czyny wielkie z mizernym zwykle skutkiem. Polskość w rzeczy samej jest nieadekwatną do ponurej rzeczywistości projekcją naszych zbiorowych kompleksów. Piękniejsza od Polski jest ucieczką od Polski tej na ziemi, konkretnej, przegranej, brudnej i biednej. I dlatego tak często nas ogłupia, zaślepia prowadzi w krainę mitu. Sama jest mitem.

Tak, polskość kojarzy się z przegraną, z pechem, z nawałnicami. I trudno, by było inaczej.

 

„Czym jest nasze życie? – pisał Andrzej Bobkowski w Szkicach piórkiem (ile w nich trafnych uwag o polskości!). – Nawijaniem na kawałek tekturki krótkich kawałków nitki bez możności powiązania ich ze sobą. Gdzie mam szukać metryki urodzenia mojego dziadka? Gdzie odnaleźć ślad prababki? Do czego przyczepić cofającą się wstecz myśl? Do niczego – do opowiadań, prawie do legend tego kraju, który wynajął sobie w Europie pokój przechodni i przez dziesięć wieków usiłuje urządzić się w nim z wszelkimi wygodami i ze złudzeniem pokoju z osobnym wejściem, wyczerpując całą swą energię w kłótniach i walkach z przechodzącymi. Jak myśleć o urządzeniu tego pokoju ładnymi meblami, bibelotami, serwantkami, gdy błocą ciągłe podłogę, rozbijają i obtłukują przedmioty? To nie jest życie, to ciągła tymczasowość życia motyla i dlatego w charakterze naszym jest może tyle cech przypominających tego owada. Jakim cudem mamy być mrówkami?…”

            No i mamy temat do przemyśleń.

            Drodzy Czytelnicy! Baczcie uważnie, obserwujcie, wyciągajcie wnioski i  … nie bójcie się … nawet Tuska.


 

3 komentarze:

  1. Panie Bolesławie...Raz już Panu napisałem....Daleko od polityki...Napisz Pan... coś ciekawego w Bielawie co by Pan zmienił? Czy w mieście Bielawa, czy w Kościele WNMP. Itp.itd. Zacznijmy u podstaw..Jak Orzeszkowa, Prus...?
    .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest niewątpliwie jakaś racja. Praca u podstaw, praca organiczna. Chyba jednak na pracę organiczną już teraz jest za późno. Też pisałem, cytując Sienkiewicza - Panie Wołodyjowski! Larum grają...

      Usuń
  2. Po raz sto pierwszy: sklejanie Kościoła z PISem mocno szkodzi Kościołowi. W Bielawie na 100 zawartych w ubiegłym roku małżeństw tylko 20 było konkordatowych. To nie bierze się znikąd, nie przyszło też z zewnątrz. Kościół jak najdalej powinien trzymać się od polityki. A Pan, człowiek Kościoła co robi? Weź się Pan opamiętaj i lepiej się pomódl o Kościół, ja też to zrobię.

    OdpowiedzUsuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.