Właściwie wizyta wiąże się z wizytą
duszpasterską proboszcza lub osoby go reprezentującej w domach parafian. Podaję
za Wikipedią:
W Kościele katolickim taka wizyta
określona jest prawem kanonicznym:
Pragnąc dobrze wypełnić funkcję pasterza, proboszcz powinien starać się
poznawać wiernych powierzonych jego pieczy. Winien zatem nawiedzać rodziny,
uczestnicząc w troskach wiernych, zwłaszcza w niepokojach i smutku, oraz
umacniając ich w Panu, jak również – jeśli w czymś nie domagają – roztropnie
ich korygując. — kan. 529 §1
Podstawowym celem kolędy
jest modlitwa księdza wraz z parafianami w ich domach, poświęcenie domu, oraz
błogosławieństwo dla rodziny na cały rok. Kolęda jest również okazją do
bliższego poznania się miedzy kapłanami i parafianami, rozmowy na tematy
rodzinne i duszpasterskie. Przy okazji kolędy parafianie mogą złożyć dobrowolną
ofiarę na rzecz wspólnoty parafialnej.
To tyle w oparciu o Wikipedię.
Wszystko się w teorii
zgadza i w praktyce praktycznie też. Jak na razie, z wyjątkiem obowiązkowego
okresu służby wojskowej i studiów, żadnej kolędy nie opuściłem, a miałem nawet
tę radość, że właśnie raz był u nas po kolędzie sam obecny ks. proboszcz dr
Stanisław Chomiak i ks. proboszcz Roman Biskup. Najbardziej jednak zapamiętaną
wizytą duszpasterską w Bielawie dla mnie było spotkanie z ks. Eugeniuszem
Bojakowskim w końcówce lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku, a to z tego
powodu, że poświęcił nam może nawet 20 minut czasu i nie dlatego, że źle działo
się u nas i trzeba było interweniować, i roztropnie korygować, ale rozmowa była rzeczowa i
owocna. Ja rozumiem, że wizytę w parafii trzeba zakończyć do święta Ofiarowania
Pańskiego 2 lutego i księża nie mają na tyle możliwości, aby posiedzieć dłużej
niż jest to wymagane kanonicznie, a i ministranci za drzwiami czekają. Sam
byłem ministrantem i po kolędzie z księdzem chodziłem i wiem jak to jest, i nie
chodziliśmy po blokach, bo takich jeszcze nawet wtedy we Włocławku w mojej
parafii nie było, a zimy były ciężkie.
Nie mogę się wypowiadać,
jak wygląda kolęda u innych w naszej parafii, ale u nas jest dość szybka:
modlitwa, poświęcenie, sprawdzenie kartoteki i jakieś dobre słowo od księdza,
czy niekrępujące pytanie. Nie zawracamy księdzu głowy sprawami, na które i tak
nie ma wpływu, bo od tego ewentualnie są inne formy.
Co do bliższego poznania
się z księdzem proboszczem, czy z innym księdzem w czasie kolędy, to jest
raczej w naszej parafii utopia. Parafia jest bardzo duża, a księży wymienia się
bardzo często. Oczywiście można się z księżmi poznać przy wielu innych
okazjach, choćby angażując się w różne dzieła przy kościele i udzielając się w
różnych pobożnych grupach. Natomiast nie pochwalam takiej sytuacji dotyczącej
kolędy, że prosi się o pomoc w tym okresie księży, którzy z parafią naszą nie
są związani. Znam takie przypadki prawie z autopsji.
A więc zaczyna się u nas wizyta
duszpasterska, jak to można przeczytać w ogłoszeniach, parafialnych, od ulicy
Westerpaltte. Ciekaw jestem, co by powiedział na to pan Michał Łata, Westerplatczyk, mieszkający jeszcze do
niedawna wśród nas w Bielawie, że mu tak jego Westerplatte przekręcono.
5. 28 grudnia tj. w środę rozpoczynamy wizyty duszpasterskie u katolickich rodzin naszej Parafii. W
nadchodzącym tygodniu kolęda będzie przebiegała w następującym porządku:
Plan kolędy (28 - 30 grudnia)
środa - 28.12 godz. 15.30
ul. Westerpaltte.
czwartek - 29.12 godz. 15.30
ul. Słoneczna, Orzeszkowa.
piątek - 30.01 godz. 15.30
ul. Marksa, Tuwima, Konopnickiej.
W następnym dniu wizyty
duszpasterskiej jest w planie ulica Orzeszkowa. Szukam w myślach na mapie
miasta takiej ulicy i nie znajduję. I zastanawiam się, od jakich to orzeszków,
czy z jakich to Orzeszków? No bo mamy przecież orzeszki ziemne, orzeszki
laskowe, orzeszki z buczyny, no i małe orzechy włoskie, czyli też orzeszki. No,
a jeśli chodzi o Orzeszkowa, w znaczeniu wybitnej osobowości, to może
faktycznie jakiś Orzeszkow znany żył, może nawet wyzwalał Bielawę w 1945 roku, ale
nie jest mi znany ani bliżej, ani dalej. Co prawda znam postać o nazwisku
Orzeszko, ze słynnego filmu „Gdzie jest generał” ze słynnym powiedzeniem: „O rzesz
ty Orzeszko!”, ale to chyba nie o niego chodzi, no i wszystko wskazuje raczej
na to, że to Orzeszkow, skoro – czyja, kogo – Orzeszkowa, niż Orzeszko, bo
wtedy byłoby – czyja, kogo – Orzeszki.
Ale być może chodzi tu o
ulicę Elizy Orzeszkowej za obwodnicą na Osiedlu Południowym, właśnie blisko
ulic: Karola Marksa, Juliana Tuwima czy Marii Konopnickiej, ale wtedy trzeba
było być konsekwentnym i na piątek zapowiedzieć kolędę na ulicach: Marks, Tuwim
i Konopnicka.
Czekam z niecierpliwością
na kolędę na mojej ulicy Wolność, czy jak kto woli na osiedlu Konstytucja 3
Maja.
Nie wiem jak jest obecnie ale te wizyty duszpasterskie były po to żeby ministranci mogli zarobić. Za moich czasów gdy byłem członkiem LSO było kilku delikwentów co przyznało się otwarcie ,że są tylko w LSO wyłącznie dla pieniędzy. Chodziły plotki ,że w bogatszych dzielnicach Bielawy można było zgarnąć po jednym przejściu ponad 500 zł. Sam nigdy nie chodziłem po kolędzie bo zrezygnowałem ze służby.
OdpowiedzUsuń"Nie wiem jak jest obecnie ale te wizyty duszpasterskie były po to żeby ministranci mogli zarobić" - trzeba zupełnie nie rozumieć czym jest wizyta duszpasterska aby taką głupotę napisać, a to potwierdza że sam chciałeś tam być dla kasy, ale coś nie pykło...
UsuńWidzisz. Piszesz i piszesz, a wiesz o jaką ulicę chodzi. Ja też mam pytanie do ciebie. Gdzie jest osiedle 25 Lecia? bo nie wiem. Wiem natomiast gdzie jest osiedle 25 Lecia PRL. A może Waryńskiego Ludwika czy Stefana. No i Grota Roweckiego, on gdyś kaprala.
OdpowiedzUsuńJak można coś znać,, prawie z autopsji "?. Dużo słów, mało treści, jak w większości artykułów. Dużo szumu i hałasu, chyba, żeby wypromować swoją osobę...
OdpowiedzUsuńCo do "prawie z autopsji", to napisałem tak specjalnie. To jest felieton. Takim językiem piszę również. Gratuluję spostrzegawczości i reakcji.
Usuń