Z ogłoszeń parafialnych:
4. Zebrane
fundusze zostaną przeznaczone na modernizację drogi przy Grocie Matki Bożej. Za
wszelkie przejawy życzliwości i ofiarności składamy serdeczne podziękowanie.
Ta bardzo droga droga jest niepotrzebna.
Jeszcze raz przedstawiam, dlaczego tak uważam.
Otóż po terenie za „Grotą” nie ma w
ogóle potrzeby chodzić. Jeżeli ta droga będzie zrobiona, a będzie zrobiona na
pewno, bo rządzi proboszcz i nikt inny nie będzie mu się do rządzenia wtrącał,
to będzie się chodzić po drodze, dlatego, żeby nikt nie powiedział, że jest
droga i po niej się nie chodzi. A więc taka sztuka dla sztuki, czego
niejednokrotnie dokonuje się w surrealizmie w znaczeniu posługiwania się
kategorią absurdu.
Kiedy się tam chodzi?
A, no podczas Rezurekcji w Niedzielą
Zmartwychwstania Pańskiego, choć nie zawsze. Właściwie to się nie chodzi, bo
trzy powiększone okrążenia kościoła, jak nakazuje liturgia – to byłoby za długo
na tak długiej drodze i po pierwszym okrążeniu ludzie uciekają do kościoła,
żeby mieć siedzące miejsce.
Droga niepotrzebna!
Chodzi się podczas Oktawy Bożego
Ciała, to znaczy przez osiem kolejnych dni po Święcie Bożego Ciała. To jest
jedno okrążenie kościoła. A chodzi się za figurą, aby zwiększyć trasę, bo przy
okazji śpiewa się litanię do Serca Pana Jezusa, bo Boże Ciało jest chyba zawsze
w czerwcu. I tu jest pewna niekonsekwencja, a nawet świadomie, sprytnie
pomyślane, bo od razu załatwi się nabożeństwo czerwcowe w marszu. Tak wcale nie
musi być. Można odśpiewać litanię w kościele, jak jest przez cały miesiąc
czerwiec, lub iść wokół kościoła tak wolno, aby starczyło drogi na całą
litanię.
A więc droga niepotrzebna.
No to majowe.
Nabożeństwo majowe tak naprawdę
odbywa się w kościele przed wieczorną mszą św. i jest tylko jedno w ciągu dnia.
Taka jest liturgia i tradycja. Jednak pobożni ludzie, być może jeszcze wtedy,
gdy majowego w kościele nie było, spotykali się pod świętymi figurami i
krzyżami, i śpiewali Litanię Loretańską. Wielu zna to z autopsji. Ja widziałem
nawet takie grupy osób w Bielawie pod krzyżami, które dawniej śpiewały litanię.
Takie spotkania miały swój niepowtarzalny urok i ograniczały się wyłącznie do
śpiewania.
Nie umiem powiedzieć, jak to się
zaczęło, że zaczęto spotykać się pod figurą przy Grocie Matki Bożej. Być może
ubywało ludzi przy figurach i krzyżach na mieście, przeszkadzały samochody, może
niektórzy krępowali się stać na ulicy i śpiewać. Spontanicznie zaczęto się
gromadzić przy figurze przy kościele, by tam śpiewać litanię, a przy okazji
pieśni maryjne. Były panie, które ten śpiew prowadziły. Żadnego księdza nie
było i było dobrze. Ja też tam wieczorem chodziłem. Przyszedł jednak taki dzień,
że doszedł ksiądz i przejął inicjatywę modlitewną. Ja pamiętam, jak to było. Z
początku jeszcze wierni dominowali w częściach spotkania i nawet mieli wolną
rękę, co do wyboru repertuaru, a ksiądz się przysłuchiwał i uczył, ale z czasem
musieli poddać się wyreżyserowanemu spotkaniu przez przygotowanego do tego
księdza. Doszły różne rozważania, czytania, rozmyślania, cząstka różańca
czasami, ogłoszenia, wieczorny rachunek sumienia, Apel Jasnogórski, a na końcu
bajka na dobranoc. I już nie nazywa się
to „majowe”, czy majówka tylko Apel, no bo jak to by było, gdyby były dwa
nabożeństwa majowe w jeden dzień w parafii.
Pod figurami i pod krzyżami w mieście,
czy na wsiach, stało się i śpiewało. Chodzenia dookoła nie było. Ale u nas, w
pewnym okresie, zaczęliśmy podczas majowego chodzić dookoła figury, ale nie
zawsze, to zależy od księdza, nie będę pisał od którego. No i to chodzenie
podczas majowego jest zupełnie niepotrzebne, bo to nie pielgrzymka – no, ale jak
jest droga, to przecież można nabożeństwo uatrakcyjnić.
Droga do majowego niepotrzebna.
Podobnie jest z Różańcem Fatimskim,
wprowadzonym do naszej parafii od niedawna. Jest on jeden raz w miesiącu
każdego trzynastego, od wiosny do jesieni, chyba sześć razy w roku. Nie trzeba
chodzić za figurą, bo chodzi się po mieście w okolicy kościoła i można trasę
tak ustawić, żeby na różaniec starczyło bez drogi za figurą, ewentualnie można
chodzić wokół kościoła. W sumie na tej drodze przy Różańcu fatimskim jest się
nie więcej niż 8 minut raz w miesiącu.
Droga niepotrzebna!
Po co wobec tego ta droga?
Odpowiedź jedynie zna nasz ksiądz
proboszcz. Może jest to jakaś doga strategiczna, w razie czego, chociaż nie
wiem w razie czego. Może to jest droga ambicjonalna, bo nikt takiej nie ma? A może
tam będzie parking na samochody, żeby w lato nie wychodząc z nich uczestniczyć
we mszy św.? Nie umiem sobie tego wytłumaczyć i nie tylko ja. Rada Parafialna
nic o budowanej drodze nie wie, w więc Rada Parafialna w naszej parafii jest
niepotrzebna.
Inną sprawą jeszcze jest to, że na
tym terenie od siedmiuset lat chowano zmarłych. Przy płocie od hotelu nagrobki
były jeszcze w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku – tak mówił mi znajomy.
Jeszcze za proboszcza Suskiego teren tam zniwelowano ciężkim sprzętem, a części
nagrobkowe wywieziono. Ciał nie ekshumowano.
I tam ma być ta niepotrzebna droga?!
Jeszcze raz proponuję: nie róbcie
tam drogi. Jest ona zupełnie niepotrzebna, a pieniądze za jej wykonanie
wyrzucone w błoto. Za nie można wykonać funkcjonalny podjazd do kościoła dla
niepełnosprawnych, lub zainstalować windę, albo wymalować ławki w kościele.
Na tym terenie, od strony hotelu i
ul. Hotelowej można posadzić wysokie cyprysy, co ładnie i funkcjonalnie będzie
korespondować z Grotą Matki Bożej i posiać trawę.
I paradoksem będzie, gdy do moich
drzwi zapuka w niedzielę mój kolega z opłatkiem, a ja, który jestem przeciwny
tej drodze, będę zobowiązany dać na nią datek, bo tak zarządził ksiądz
proboszcz.
Nie będzie mnie w niedzielę w domu, a
poświęcony opłatek kupię w innej parafii.
Może ktoś zapytać, dlaczego nie zwrócę
się z tym do księdza. Otóż zwracałem się i nie otrzymałem odpowiedzi. Chyba ksiądz
mnie nie lubi i rozmawiać ze mną nie chce. Cała pociecha dla mnie w tym, że nie
tylko ze mną.
Ponoć żydzi teren raz zajęty pod kirkut (cmentarz) traktują jako nietykalny. No ale my nie jesteśmy żydami. My Bielawiacy. U nas wszędzie buduje się drogi. Buduje burmistrz buduje Spółdzielnia Mieszkaniowa, zbuduje i proboszcz. Zresztą jeśli go stać kto mu zabroni. Mówią malkontenci, że na zachodzie bogatych kościołów pełno tylko wiernych jakby nie dostaje. Ale co się martwić na wyrost
OdpowiedzUsuńA kto bogatemu zabroni ?
UsuńKażdy ma swoje poglądy, każdy może o nich rozmawiać, ale nie zawsze jest na to czas i miejsce. Na pewno nie jest na to miejsce podczas Mszy Św. Choćby to były ogłoszenia parafialne, do czasu usłyszenia Ite Missa Est, ten czas jest czasem świętym i nie wolno, absolutnie nie wolno kalać go nawoływaniem do wynoszenia postkomunisty na samorządowe ołtarze. A osobiście słyszałem, jak nasz proboszcz go zachwalał przy okazji poprzednich wyborów. To jest skandal i łamanie drugiego przykazania w jego podstawowym brzmieniu: "nie będziesz używał Imienia Pańskiego do rzeczy czczych, niegodnych" To jest dzielenie parafian, a nie jednoczenie. Wolności, w tym wolności wypowiedzi nie wolno używać do rozbijania parafii, na dodatek używając w tym celu przedmiotowo Mszy Św.
OdpowiedzUsuńCo do drogi, to przestałem ogarniać. Na pewno przydałoby się dopuszczenie parafian do współdecydowania o planach. Tak to się odbywało u pierwszych chrześcijan, poczucie odpowiedzialności za parafie przyniosłoby tylko dobre owoce, nie byłoby dzielenia my - parafianie i tamci - kapłani, żyjący na obcej planecie. Jesteśmy jedni, ci sami chrześcijanie, czy nie? Nos dla tabakiery, czy tabakiera dla nosa?
Pzdr, TA
Co ten proboszcz wyprawia, po co tam droga ? Do spacerowania jest /będzie/ park miejski.
OdpowiedzUsuńTu powinna rosnąć piekna zielona trawa ,zadbana i tyle w tym temacie. Koło koscioła powinno być czysto , zielono a nie samochody wszędzie jak na parkingu. Proboszcz sobie za dużo pozwala i ma parafian daleko w poważaniu.Jeszcze pieniadze woła na jego durne pomysły. Nie zgadzam sie z tym.