Ciągle się zastanawiam...

            Ciągle się zastanawiam, jak to jest, że politycy, nawet ci najważniejsi, a może właśnie szczególnie ci najważniejsi, podczas oficjalnych wystąpień zapinają swoje marynarki tylko na jeden i to górny guzik. Skoro marynarka ma dwa guziki, a polityk, premier, prezydent jest niewątpliwie osobą kulturalną, to dlaczego właśnie w ten sposób przedstawia swój wizerunek? Jeśli marynarka miałaby tylko jeden guzik, to myślę, że nie miałbym problemu i nie musiałbym się teraz zastanawiać, o co w tym wszystkim chodzi.

         Kiedy znaczący polityk wysiada z samochodu np. w Brukseli przed gmachem Parlamentu Europejskiego, to najpierw zapina marynarkę na jeden, górny guzik, jakby nie mógł zapiąć jej jeszcze w samochodzie i to na obydwa guziki. Jeżdżę czasami w samochodzie nawet jako kierowca w zapiętej marynarce i jechać się da, a co tu dopiero mówić o osobie wygodnie podróżującej na tylnym siedzeniu przestronnego samochodu.

            Jeszcze jedna sprawa jest zastanawiająca – dlaczego polityk zapinając marynarkę na jeden guzik, wybiera właśnie guzik górny, a nie dolny i czy można pokazać się publicznie w rozpiętej marynarce? I jeszcze jedno spostrzeżenie. Politycy w grupach występują również z jednym zapiętym górnym guzikiem marynarki, jakby co do tego się umówili. A może to już taka ustalona etykieta? Tylko po co wtedy ten dolny guzik?

              Pamiętam z dawnych lat kampanię prezydencką w Polsce, gdzie na ten najwyższy urząd zgłosiło się aż dziesięciu kandydatów, kiedy to ś.p. Prezydent na Uchodźctwie Ryszard Kaczorowski, uczył właśnie etykiety i zachowań w różnych okolicznościach przyszłych prezydentów, aby w czasie kampanii nie zrobili nam siary, a siebie nie ośmieszyli. Były migawki z tej nauki i było to niezłe „szoł”. Co by teraz powiedział na te rozpięte marynarki Ryszard Kaczorowki, albo przywołany niedawno z zaświatów przez obecnego naszego prezydenta, przy okazji oceny obecnych ministrów pod względem wulgaryzmów, minister spraw zagranicznych Krzysztof Skubiszewski?