Strony

7 sierpnia 2016

Jezioro Bielawskie

 
      Tak jak wcześniej obiecałem, wybrałem się z aparatem nad zbiornik „Sudety” w Bielawie. O, przepraszam – na Jezioro Bielawskie, tak przynajmniej jest napisane przy wejściu na teren zbiornika. Co prawda nazwa „Jezioro Bielawskie” jakoś ma dziwny wydźwięk, ale przecież idzie się przyzwyczaić i odzwyczaić od starej nazwy tego zbiornika wodnego, jak po pamiętnych wyborach samorządowych w 2014 roku odzwyczailiśmy się od jednych osób, żeby przyzwyczajać się do innych. Na mapie Bielawy jednak ciągle figuruje jeszcze nazwa „Zbiornik Sudety”, a więc ta zmiana nazwy, to może być nawet jakaś marketingowa zagrywka, ściema i samowolka.

   
      
   Co do samego jeziora, to zapewne przy zmianie nazwy chodziło o poprawę samopoczucia burmistrza i radnych, bo przecież szumna nazwa – jezioro – to nie to samo co jakiś tam zbiornik. No i tą nazwą doszlusowaliśmy do Jeziora Paczkowskiego, Jeziora Otmuchowskiego czy chociażby Jeziora Bystrzyckiego czy Lubachowskiego. Tylko tam jakby mniej betonu było.
            Nazwać nasz zbiornik jeziorem, to jest jakiś przekręt, bo jezioro powinno spełniać określone kryteria. Podaję poniżej link z określeniem terminu „jeziora”:

Jezioro – naturalny śródlądowy zbiornik wodny, którego występowanie uwarunkowane jest istnieniem zagłębienia (misy jeziornej), w którym mogą gromadzić się wody powierzchniowe, oraz zasilaniem przewyższającym straty wody wskutek parowania lub odpływu. Większość jezior występuje na obszarach zajmowanych niegdyś przez lodowiec. Woda z topniejącego lodowca wypełniała doliny i tworzyła jeziora. Powstanie mis jeziornych wiąże się przede wszystkim z procesami geologicznymi. Zasilanie należy natomiast przede wszystkim od warunków klimatycznych. Jezioro różni się od stawu występowaniem strefy afotycznej – światło nie dociera do dna uniemożliwiając tam rozwój roślinności.


            Zastanawiam się, gdzie w naszym jeziorze jest strefa afotyczna. Chyba przy „beczce”, bo tam jest najgłębiej.


            A może to nasze „jezioro”, to jezioro cyrkowe, jak to jest w linku, tylko w innym znaczeniu?
            
           Jak go zwał, tak go zwał, i tak najważniejsza jest woda i świadomość, że jest gdzie wyjść w upalne dni. Choć dzisiejszy dzień do najcieplejszych nie należy, a nasze jezioro (przyzwyczajam się do nazwy) coś dzisiaj było wkurzone, to jednak chętnych do wypoczynku nie brakowało.





        Przy okazji podzielę się z Czytelnikami bloga informacją, że na tych widocznych schodach najczęściej łowię ryby. Jest blisko od plaży. Kiedy po wędkowaniu wracam do domu, najpierw patrzę w lustro i widzę w nim bardzo napuchnięte uszy. To od przekleństw, jakie płyną od strony kąpiących się i tych przechodzących. A klną równo: młodzi i starzy, kobiety i dziewczyny, a nawet dzieci - bez skrępowania.
            Takie dwie małolaty, które kąpały się niedawno nieopodal, klęły jak przysłowiowi szewcy.  Jedna z nich – Ryśka – chwaliła się, że klnie już od drugiego roku życia.


            Może ratownicy zwracaliby uwagę na to, może Straż Miejska by się tym zainteresowała, aby wychowywać, chociaż te dzieci i młodzież. Tylko odnośnie strażników, to przysyłać tych, co nie klną, bo inaczej byłoby niedorzecznie.
            Innym, być może problemem, jest grillowanie na plaży. Nie mam przekonania, czy to jest kulturalne, aby „rozkoszować” sąsiadów sążnistymi zapachami smażonej kiełbachy.
            Jest też dużo miejsca do opalania się na świeżo skoszonej trawie.


      Będąc nad Bielawskim Jeziorem (jakoś trudno jeszcze to się pisze), nie można nie zauważyć wykończonego już prawie odkrytego basenu. Bajka. Tego jakby całemu kompleksowi brakowało. Nawet nie będę załączał linków, jak to wcześniej wyglądało, bo szkoda sobie psuć dobrego wrażenia. Basen z Przystanią Elfów (kto to wymodził taką niedorzeczną nazwę?), plenerową siłownią, amfiteatrem z fontanną, tworzą już jakąś logiczną całość. 



      Nawet te wierzbowe wiechcie, którym wieszczyłem już bliski upadek, jakby pod wpływem tej  dobrej aury burmistrza Łyżwy, wzięły się w garść i odżywają.


        Jedziemy na wyspę, na grilla – może ktoś poczęstuje.
        W pomoście niektóre deski już spróchniałe, ale jakoś na swoim góralu przejechałem (mam nie tylko składaka i trzy wyścigowe rowery, ale i kilka górali również, jak również i rowery turystyczne starszej generacji). Na wylocie widać wyraźnie poprawione schody. Oczywiście po tablicy, że to „Oczko Rybaka”, śladu już nie ma.



      Zadaszonych stanowisk do posiedzenia jest pięć. Wszystkie były zajęte. Przy każdym stoi markowy grill i nawet są jeszcze metalowe ruszty, co troczę jest dziwne, bo to przecież nie jest łańcuchem do grilla przypięte.



       Przed wspomnianą bramą, jak to było zapowiedziane, jest udostępniony trawiasty parking na co najmniej 150 aut. Trawa świeżo skoszona. To, co widać na zdjęciu, to może 1/3. Nie chciałem robić zdjęć pod słońce.


    Wracając do domu przez ul. Asnyka, można jeszcze zobaczyć miejsca na namioty i nawet jeden stał.


     I jeszcze przedostatnie zdjęcia zbiornika (jeziora) z perspektywy opon, jakich i przy zjeździe za koroną nie brakuje. To jakaś plaga, z którą nawet taki dzielny burmistrz, jakim jest Witold Runowicz, chyba sobie nie poradzi. A może się mylę?




         I ostatnie – naszego kościoła z nową blachą na wieży. Prezentuje się wspaniale.


     To tyle z wypadu nad Bielawskie Jezioro. Widać, że tam się coś dzieje. „I dobrze”, jak to mawia pani Zosia.







4 komentarze:

  1. Faktycznie zbiornik (nie będę się wygłupiał z tym "jeziorem") wraz z otoczeniem nam pięknieje, basen mam nadzieje spełni swoje zadanie ale niepokoi mnie czystość wody. Pamiętam z poprzednich lat ta woda była bardziej czysta, klarowna. Co się stało, że obecnie taka nie jest ? Czy to zależy od zarybienia (w tej chwili za wiele ich tam chyba nie ma), czy może przyczyna jest głębsza. Pan jako doświadczony wędkarz może mnie oświeci? A co z badaniami Sanepidu, nie znalazłem nigdzie wzmianki, czy też Świadectwa dopuszczenia do bezpiecznego taplania się w wodzie zbiornika. Co do kultury osobistej przebywających tam osób nic się nie zmieniło i pewnie nie zmieni, będzie tylko gorzej. Znak czasów Panie Bolesławie, szkoda nafty jak to mawiał pewien gość (przez małe g)z BW.
    Pozdrawiam -

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Woda dopuszczona do kąpieli, skoro się kąpią. Czysta, tak jak na rafie koralowej to ona nie jest, ale nie słyszałem, aby z powodu kąpieli psów na zbiorniku któryś z nich zdechł, a odnoszę wrażenie, że kąpią tam wszystkie psy z Bielawy i okolic. Który nie chce, to go wrzucają do wody i pływać musi. A i właściciele z psami też chętnie sobie pływają, nawet całkiem daleko od brzegu, tak wytresowane.

      Usuń
  2. W sprawie sporu o nazwę to myślę że czepialstwo! Być może od dziecka obracam się wśród prostaczków ale dokąd pamiętam to moi znajomi zawsze mówili że "idą nad jezioro" lub "spotkamy się na zalewie" bardzo rzadko używało się w potocznej rozmowie nazwy "zbiornik" Co do inwestycji nie wypowiadam się ponieważ jakoś w tym sezonie no jezioro mi nie po drodze. Pozdrawiam A. Karasiński

    OdpowiedzUsuń
  3. Największy sztuczny zbiornik wody w powiecie dzierżoniowskim-"Jezioro Bielawskie",został wybudowany w miejscu,do którego niegdyś dotarł lodowiec.
    Lodowiec zatrzymały Góry Sowie.Jego jęzory przelały się tylko przełomem Nysy Kłodzkiej i Bystrzycy.Doliną Bystrzycy lodowiec dotarł do Świerk.W dolinie Bystrzycy można znaleźć kamienie polodowcowe.

    OdpowiedzUsuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.