Strony

3 października 2014

Arogancja władzy. Fakt II

   
Ja naprawdę mam bardzo mało czasu i kto mnie zna, to na pewno ze mną się zgodzi. Mam bardziej pożyteczne zajęcia niż pisanie, tym bardziej, że w tej dziedzinie jestem zupełnym amatorem. Niemniej jednak jakoś nie potrafię obojętnie przejeżdżać i przechodzić wobec pewnych spraw, które w Bielawie się dzieją. Ja zdaję sobie sprawę, że zasięg mojego bloga nie jest na tyle duży, aby to moje pisanie zbawiło moje miasto od burmistrza Dźwiniela, ale pomny na zadanie, że ze złem trzeba walczyć, na swój sposób to robię. Bo nie ukrywam od dawna, że nasz jeszcze burmistrz, to zło dla Bielawy.

Zanim spróbuję zrozumieć Fakt II, który to podobnie jak wszystkie Fakty powinien być po prostu przyjęty do wiadomości i zrozumiany bez zastanawiania się, bo takie jest zamierzenia tej „akcji wyborczej” naszego burmistrza, wrócę do faktu pierwszego, dotyczącego spadku bezrobocia w Bielawie. Za podstawę informacji przyjęto ilość bezrobotnych z dość długiego okresu od 2006 do 2014 roku, a więc osiem lat. Można przyjąć, że dwie dźwinielowskie kadencje. Dlaczego nie podano całego okresu rządzenia Bielawą przez Dźwiniela, albo nie podano tylko ostatniej kadencji, to już najlepiej wiedzą spece od manipulacji, którzy być może wymyślali te „informacje” w godzinach pracy za nasze, podatników pieniądze. Kampania informacyjna na miesiąc przed kampanią wyborczą, gdzie jest jasna deklaracja co do Komitetów Wyborczych, wpisuje się tak naprawdę w kampanię wyborczą i to kampanię wyborczą Ryszarda Dźwiniela, co wcale nie jest trudno udowodnić nawet przed sądem.
Podkreśliłem słowo „ilość”, bo rachunki na pewno się zgadzają, jeśli chodzi o liczby bezwzględne. No to gdzie ta manipulacja, o co podejrzewam dzielnych speców od marketingu?
Okres 2006 – 2008 był dla Bielawy tym czasem, kiedy zwalniano grupowo pracowników z „Bielbawu” i z „Bieltexu”, by ostatecznie zakłady te w 2008 roku „zaorać”. Właśnie ten okres postanowił nasz burmistrz cynicznie wykorzystać w „Miejskiej Kampanii Informacyjnej” na bez mała miesiąc przed wyborami. Gdyby podsumować ostatnią kadencję burmistrza, czyli lata 2010 – 2014, okazuje się, że w Bielawie zanotowano „ujemny przyrost miejsc pracy”, co jest również faktem. I jak w takiej sytuacji zmniejszyło się bezrobocie wg Dźwiniela?  – to już chyba tylko on sam potrafi to wytłumaczyć.

I na koniec w tym temacie retoryczne pytanie na poziomie myślenia naszego burmistrza: Jeśliby z Bielawy wygonić wszystkich bezrobotnych, jaki byłby procent bezrobocia w mieście i czyją było by to zasługą?

            Pan Dźwiniel w jednym ze swoich publicznych wywiadów (woli gadać niż pisać, i podejrzewam, że jego pisanie byłoby zupełnie nieprzekonujące, no chyba, że za niego coś by napisał znany i ceniony …) powiedział, że swoją kampanię wyborczą zacznie zaraz po wakacjach. No i jak powiedział – tak zrobił. Czy to trzeba wywieszać jakieś podrabiane podobizny debeściaków? Można inaczej i może właśnie obserwujemy ten fenomen, jak idzie nowe w Bielawie – kampania bez wizerunku burmistrza. Na kilka dni przed wyborami można przecież pozastawiać pana Piotra Łyżwę ogromnymi bilbordami z pewną siebie i zadowoloną twarzą Dźwiniela z wielkim napisem – BURMISTRZ BIELAWY WITA – i to w ramach promocji miasta, za nasze podatników pieniądze, jak to miało miejsce w niedalekiej przeszłości.
Ja tu rządzę! Innych nie potrzeba!

Fakt II – spadek zadłużenia. Takie są fakty.
Odbiorca, patrząc na baner, widzi spadające zadłużenie miasta, co świadczy o jego rozwoju. Być może niektóry z nich dopiero właśnie dowiedział się z baneru, że Bielawa ma jakieś zadłużenie. Nie dowiedział się natomiast z baneru, ile tego zadłużenia Bielawa ma. Reszta jest milczeniem. Odbiorca – zmanipulowany wyborca Dźwiniela, ma wiedzieć tylko tyle, że zadłużenie spada i podane jest jako fakt. Fakt nie do obalenia. I to zapewne prawda (nie jestem w stanie sprawdzić), ale jest to prawda zmanipulowana. Bezczelnie zmanipulowana, jak to potrafi tylko zrobić Dźwiniel i „jewo komanda”. Odbiorca taki, nie ma pojęcia, co oznaczają te procenty, i co to jest Biuletyn Informacji Publicznej, na który powołuje się autor baneru. Odbiorca również nie zwraca uwagi na lata, jakie są wyszczególnione na banerze, koncentrując się na trzech klockach, które występują we wszystkich pięciu banerach. Ta informacja skierowana jest do odbiorcy, który nie ma Internetu, który nie może poczytać komentarzy do tego tematu. On ma wiedzieć tylko tyle, że ma głosować na Dźwiniela, bo spada w Bielawie zadłużenie i Dźwiniel jest „de best”. Kto je zrobił i ile na tym zarobił? – to niech wyborcę Dźwiniela nie interesuje.
Ale mnie zainteresowało. Zainteresowało mnie to, dlaczego podano tylko trzy lata, a nie osiem, jakie podano w przypadku Faktu I i nie cztery, czyli tyle ile trwała ostatnia kadencja. Otóż sprawa wyjaśnia się, gdy przeanalizuje się zadłużenie Bielawy przez więcej niż te trzy pokazane lata. Dług Bielawy wynosił za lata 2004 - 2014 odpowiednio:

2004 - 10.817.280 zł
2005 - 12.752.568 zł
2006 - 15.187.916 zł
2007 - 17.823.568 zł
2008 - 18.758.612 zł
2009 - 19.094.700 zł
2010 - 33.752.188 zł
2011 - 42.544.076 zł
2012 - 43.815.160 zł
2013 - 43.167.657 zł
2014 - 42.403.397 zł

            Takie zdobyłem dane. Jeśli są nieprawdziwe, proszę sprostować. Wynika z tych danych, że Dźwiniel tylko przez ostatnie 11 lat narobił 31.586.117 zł długu. Ile zrobił przez cały okres urzędowania w Bielawie? Tylko w ostatniej kadencji 2010 – 2014, dług ten wzrósł o 8.651.209 zł. Ale na banerze maleje i to jak. Czy odbiorcę interesują procenty i co one dla niego oznaczają?
            Tak „znaczący” spadek zadłużenia przez ostatnie trzy lata w procentach (2012 – 2014 kwotowo tylko – 1.411.763 zł), jest wynikiem nadmuchanego budżetu kwotami dla biedaków. Dla biednych gmin i innymi subwencjami, które potrafił załatwić Dźwiniel przez znanych nam i nieznanych pośredników.
            Żeby zrobić taki myk jak w Fakcie II, to naprawdę trzeba macać się z szatanem, który w manipulowaniu jest mistrzem.

Co jeszcze Dźwiniel wymyśli, żeby nas zaskoczyć? Trudno zgadnąć. Ale na pewno zaskoczyłby wszystkich, gdyby zdobył się na gest i dla dobra Bielawy zrezygnował z kandydowania.




17 komentarzy:

  1. I to mi się podoba - rzetelność i "faktyczne" fakty. Brawo, p. Bolesławie!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystkie te FAKTY nie mają wspólnego mianownika. Takimi "faktami" można sobie d... podetrzeć. Podobno to z prywatnych pieniędzy, więc poprośmy my mieszkańcy o pokazanie faktur, itp. Nikt chyba w to nie wierzy. Tęgie głowy myślą, myślą, myślą...

    OdpowiedzUsuń
  3. Burmistrz Dźwiniel rozpoczął PROPAGANDĘ NIBY-SUKSECÓW, czyli Wyborczą Kampanię Cudów Bielawskich. Rosnący dług przez 10 kolejnych lat i przystopowany w ostanim roku macherzy od statystyk przerobili na malejące zadłużenie. A ucieczkę kilku tysięcy bielawian za pracą zinterpretowali jako spadek bezrobocia. Natomiast zaciąganie kolejnych długów jako wzrost dochodów. Za chwilę publikować będą, że w Bielawie nastąpił zdecydowany wzrost zatrudnienia, bo... przyjmą do pracy w MZBM jakiegoś znajomego.

    OdpowiedzUsuń
  4. Panie Boleslawie ale musi pan przyznac ze dzwiniel umie robic PR, ktorego tak brakuje naszej opozycji. Problem u nich polega na tym, ze skupiaja sie nie na pracy lecz wylacznie na atakowaniu burmistrza. Gdyby domagala chociaz raz napisal jaki on ma pomysl na miasto to nie bylby odbierany jako kosmita ale jako czlowiek z pomyslem

    OdpowiedzUsuń
  5. A skąd Pan, Drogi Anonimie, wie, że nie mam pomysłu na nasze miasto? Mam kilka pomysłów, w tym stworzenie w oparciu o odzyskany Zbiornik Sudety nowoczesny ośrodek rekreacyjny wraz z przystanią żeglarską i wypożyczalnią sprzętu
    wodnego oraz bazą dla wypoczynku weekendowego. Nad zbiornik dojeżdżali by turyści albo koleją albo na dawnym torowisku zrobiona by była szeroka ścieżka rowerowa. Ponadto rozwój usług turystycznych i rekreacyjnych w oparciu o Łysą Górę i Górę Parkową, w tym tory do jazdy crossowej oraz letni i zimowy tor saneczkowy (podobny do toru "Góralka" w Polanicy). A ponadto ściągnięcie prawdziwych inwestorów na podstrefę WSSE i wsparcie lokalnych przedsiębiorców by utworzyć kilkaset lub więcej nowych miejsc pracy. I jeszcze wsparcie dla usług hotelowo-wypoczynkowych (+SPA) oraz szkoleniowych i integracyjnych. To tak na początek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Domagała ja też mogę zacząć rzucać pomysłami jak z rękawa tylko pan nie podaje w żadnym z tych punktów finansowania inwestycji to pan czarodziej i królika wyciąga z kapelusza. Było już wielu takich jak pan dzięki nie potrzebujemy kłamców a pan jest kłamcą panie Domagała jaki pan Grzebieluch to co wymyślacie to po prostu nadaje do pamiętników z wakacji.. macie marzenia to nie znaczy że to wszystko się da zrobić to samo co zrobić ale niestety nie wszystko da się da się znaleźć pieniądze. Cala ta wasza zabawa przypomina po prostu dziecinade Panie Stawicki zakładahac bloga powinien stosować do zasad dziennikarstwa a Pan jest zwykly a agigant.

      Usuń
    2. Drogi i złośliwy Anonimie, pewnie nie uwierzy Pan, ale nie ustalam swoich planów i marzeń z Panem Jackiem Grzebieluchem. Działamy obaj jako liderzy ugrupowań w ramach Porozumienia dla Bielawy i wspieramy Piotra Łyżwę jako kandydata na Burmistrza Miasta. Jednak moje pomysły sprzyjające rozwojowi Bielawy sam formułuję i sam za ich relizację będę odpowiadał. Natomiast jako OBS wystawiamy kandydatów do Rady Powiatu i wkrótce udostępnimy nasze tezy programowe, które może bardziej przypadną Panu do gustu. Lecz jeśli ma Pan jakieś lepsze, to proszę je podać i pokazać, że są ciekawsze od moich i kandydatów z listy OBSu.

      Usuń
    3. To ja jestem agigantem i to jeszcze zwykłym?! Nawet nie przypuszczałem. A jak wygląda niezwykły agigant, bo wolałbym być niezwykłym? I kto to w ogóle jest - agigant?

      Usuń
    4. Wszyscy znamy, choć niekoniecznie z definicji, tradycyjne formy dziennikarskie: artykuł, informacja prasowa, news, felieton, opinia, tekst reklamowy. Nawet osoba nieświadoma stylów tekstu, z kontekstu potrafi rozróżnić wyżej wymienione formy. Blog natomiast, jest formą dopiero się kształtującą, a jego definicje są różne. Jednak jednym z wyróżników tekstu blogowego jest pomieszanie stylów i form. Jeden tekst potrafi być jednocześnie newsem, opinią, artykułem i tekstem reklamowym, a wszystko to zapisane w stylu swobodnym felietonowym. Ta niedookreśloność potrafi zaprowadzić na manowce, gdy chcemy tradycyjną miarą oceniać tekst zamieszczony na blogu.

      Usuń
  6. Słabo, o tym to wszyscy gadają. Panie Adamie coś oryginalnego prosimy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Proponuję za miarę rozwoju naszej Bielawy przyjąć ilość rodzin mieszkających poniżej standardu -mieszkanie z łazienką i co.

    OdpowiedzUsuń
  8. Swietnie p.Bolesławie! ...i inteligentnie i z dziennikarską ale rzetelną swadą! Szczerze PODZIWIAM !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Że tak się wetnę, mam nadzieję, że Gospodarz wybaczy, że szerzej, ale mnie ten anonim "z pomysłem na miasto" zdopingował do rozpisania się.

    Co trzeba zrobić w Bielawie to nie jest żadna wiedza tajemna i chyba dla każdego mieszkańca średnio rozeznanego w sytuacji naszego miasteczka jest to jasne.

    Po pierwsze trzeba wreszcie wykorzystać nasz największy atut związany z położeniem i historią. A zatem mamy góry, mamy Wrocław (na początek) i mamy też do zaakceptowania fakt, że choć Niemcy (Prusy) rządziły tu niespełna 300 lat, to właśnie dzięki nim mamy wizję Bielawy taką jaką byśmy chcieli mieć. Góry jako miejsce przede wszystkim wypraw rowerowych (MTB) oraz sportów lotniarskich. Maja Włoszczowska rozpływała się w pochwałach na temat potencjału naszych gór. Lotniarze i modelarze pieją z zachwytu na temat prądów powietrznych i warunków uprawiania tych sportów. To wszystko leży odłogiem od 1938 roku. Kilka imprez o randze międzynarodowej w roku to minimum, infrastruktura zadbana w detalach począwszy od utwardzonych i wygładzonych dróg zjazdowych w górach, po profesjonalne punktu odpoczynku z wodą i środkami opatrunkowymi, na wyciągach i wypożyczalniach skończywszy. Kuźwa, ile to lat zmarnowano, ręce opadają. A kasa na to była i póki co jeszcze jest.
    Wrocław to cel taktyczny, okolica 300 km dookoła cel strategiczny. To oznacza również Berlin i Pragę, bo tylko mierząc za wysoko mierzy się w naszej sytuacji dostatecznie wysoko. W latach 20-tych i 30-tych XX wieku takie pobliskie Kamionki to praktycznie tylko Berlińczyków obsługiwały, przypadkowy turysta nie miał prawa tam się zaplątać.
    A historia bije nam punkty, tylko brać, przebierać w motywach do promowania. Bielawa była tak prześlicznym miastem, że zachwycała nie tylko Hauptmana, który pół roku z hakiem mieszkał na Piastowskiej i ciężko mu było się wyprowadzić, ale przede wszystkim króla Prus Fryderyka II Wielkiego, któremu Europa tak naprawdę zawdzięcza ziemniaki. Temat co najmniej na książkę, albo i dwie.

    Po drugie rozwój lokalnej gospodarki i odbudowa bazy podatkowej od przyjęcia perspektywicznej polityki rozwoju mieszkalnictwa poprzez udostępnianie działek budowlanych za cenę kosztów uzbrojenia terenu po rozwój przedsiębiorczości na zasadzie konkretnego pakietu korzyści dla inwestora. Nie jak dotąd, że jak w końcu może jakiś przyjdzie to mu sprzedamy za niezłą kasę działkę i niech się buja, ale dokładnie na odwrót.

    Po trzecie rozwój samego miasta. No, niestety, tu trzeba prawdziwego gospodarza, który normalnie weźmie się do roboty i zadba za miasto. Jak widzę co się wyprawia „na jeziorze” i okolicach to mnie szlag trafia na takie marnotrawstwo i zaniedbania. Jak dotąd miejskie = bezpańskie i niech rozgrabią i niech zgnije. Koniec z takim myśleniem i z taką robotą. Bielawa zasługuje na szacunek. Jest tu dużo pracy dla każdego, gdyby tak pieniądze pozyskiwane przeznaczyć na rozwój miasta, to mało tego, że miasto by odmieniło się z tak kolosalnych pieniędzy, to jeszcze miejscowe firmy i nasi mieszkańcy wzbogaciliby się, a pieniądze wpompowane w lokalny rynek wzbogaciłyby wszystkich. Jeśli przez te wszystkie lata miasto pozyskało ze sto baniek, to na jednego pracującego Bielawianina przypadłoby jakieś 10 000 złotych. Czy ktoś widział te pieniądze? Te pieniądze wydane w Bielawie nakręciłyby naszą lokalną gospodarkę, dałyby miejsca pracy i dźwignęły rynek. Na to jeszcze nie jest za późno, do 2020 roku będą do pozyskania niezłe środki. Trzeba tylko polubić Bielawian i dać im szansę.

    To są sprawy oczywiste. Szkoda, że nie dla aktualnych władz. Przepraszam, że tak może mało składnie i trochę chaotycznie, ale w dwóch słowach nie wypadało.

    Pozdrawiam, TA

    OdpowiedzUsuń
  10. Są projekty i to jakie!! Jest napisanych wiele książek!!
    Australijczyk który dokonuje odwiertów badawczych w rejonie Nowej Rudy,za udostępnienie mu archiwalnej dokumentacji dotyczących złóż węgla musiał zapłacić...5 mln.zł.
    Koszt wydobycia 1 tony polskiego węgla kosztuje 300 zł.Koszt wydobycia 1 tony rosyjskiego węgla to 100 zł.Na rynku polski i rosyjski są po 800 zł.za tonę!!
    Potoczek-tu jest przykład polskiej gospodarności-dewastacja trwa-mogę podać więcej przykładów.
    Biurokracja i korupcja niszczy nasz piękny kraj.Pod względem"dobrobytu"wyprzedzamy tylko Bułgarię,jesteśmy daleko za"biedną"Grecją.
    Nie było lustracji,komuchy i pseudokomuchy niszczą Polskę.
    Następni młodzi,wykształceni opuszczają kraj.Już wkrótce będzie nas Polaków 36 mln.
    W Polsce ważniejsze są takie inwestycje:
    wielkasowa.eu
    Kamera nr.3 !!
    :((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowny Panie Henryku! Co do nowej inwestycji na Wielkiej Sowie, to oświadczam, że mnie o zdanie nikt nie pytał, co nie znaczy, że na ten temat nie mam swojego zdania i że w jakimś tam czasie się na temat tej inwestycjo nie wypowiem. Najpierw jednak należałoby zrobić wizję lokalną, co niebawem uczynię, oraz porozmawiać z burmistrzem Pieszyc, "do którego ten teren należy" i ks. proboszczem, który burmistrzem "rządzi". Mam nadzieję, że jak się już wkrótce spotkamy to i ten temat rozpracujemy. Pozdrawiam.

      Usuń
  11. POPIERAM PANA HENRYKA KRÓTKO I NA TEMAT A BEZROBOCIE SPADA BO NASZE DZIECI PONIEWIERAJA SIĘ PO ŚWIECIE A PÓL BIELAWY JEST NIE ZAREJSTROWANA BO JAK TAM SIE IDZIE TO CZŁOWIEK CHORUJE TYDZIEŃ BBBIUROOKKKKRRRAACCCCCJJJJJAA

    OdpowiedzUsuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.