Strony

12 września 2014

Stanisław Wojnar

 
    Przyznaję, jestem w szoku. Również przyznaję, że co chwila nie sprawdzają się przepowiednie, że starszego człowieka nie można już niczym zaskoczyć. Można. A kolejnym przykładem tego jest mój „kolega z pracy” – Stasiek Wojnar. 
            Właściwie to całe moje produkcyjne lata spędziliśmy razem w zakładzie Bieltexu na Wykończalni na Ostroszowickiej 11. Ja, obracający się najdłużej na Drukarni, a Stanisław na Rytowni i potem na Szablonowni, ściśle z Drukarnią współpracujące.
            I właśnie w czwartek 11 września 2014 roku dzięki spotkaniu zorganizowanemu w Miejskiej Bibliotece Publicznej ze Stanisławem, miałem okazję poznać po raz kolejny swojego kolegę w innej, zupełnie nie wyobrażalnej dla mnie roli, a mianowicie roli poety. Ubawiłem się szczerze na tym spotkaniu odkrywając w miarę jego trwania coś, co robi porażające wręcz wrażenie. Coś, czego mój rozum pojąć nie może.

            Stanisław, obracający się całe życie w technice, naraz pokazuje, że ma prawdziwą duszę, duszę poety.
            Gdy podczas wprowadzenia przez dyrektor biblioteki, panią Urszulę Ubych, padło słowo "poeta" w skojarzeniu oczywiście z gościem wieczoru, może nie wszyscy dostrzegli nieznaczny ruch jego ręki w geście dezaprobaty – „Jaki tam ze mnie poeta !?”.  Jednak potem, w trakcie prowadzenia spotkania przez znaną polonistkę panią Jolantę Maniecką, powoli dochodziłem do przekonania, że Stanisław poezją żyje, oddycha, myśli, a nawet cierpi. Można powiedzieć w przenośni, że cały on jest poezją. I ta poezja mi odpowiada. Odpowiada mi, bo ją rozumiem, bo jej nie trzeba tłumaczyć i zastanawiać się, co poeta miał na myśli. Ona dotyka w sposób namacalny tego, co nas otacza i czym żyjemy. Stanisław odczuwa już to jakoś inaczej, jakoś wznioślej, jakby powiedzieć po prostacku – buja w obłokach. Jednak jego poezja jest szczera, czasem szczera aż do bólu tak, że nie ma się śmiałości zadać nawet pytania związanego z wierszem – z szacunku dla przeżywanych przez poetę uniesień i wrażeń.
            Może wybiegnę trochę do przodu i zahaczę o zakończenie spotkania.
            Na sali było wiele ludzi: rodzina, związani z pracą zawodową ze Stanisławem, ale też było znaczące grono, jak się zorientowałem, uznanych i liczących się w naszym powiecie autorów i poetów. Na spotkaniach z niektórymi byłem i znam ich twórczość. Liczyłem, że choć ci ostatni skorzystają z możliwości zadania Stanisławowi pytań, czy oceny tego spotkania. Pytań nie było, jakby wszystkich zatkało. Tylko pani Krysia Patrzykąt, wyrażając jakby myśli pozostałych kolegów i koleżanek poetów, wygłosiła krótką jakby laudację w uznaniu za to, czego świadkami byliśmy.
            Nie przeczytałem jeszcze całego tomiku wierszy Stanisława Wojnara. Zostawiam go sobie jako ucztę duchową na dobre czasy. Jednak to, co przeczytałem, faktycznie swoją prostotą i jednocześnie kunsztem – powala. Każdy wiersz jest dopracowany, mimo, że tworzony spontanicznie; w chwili i z potrzeby poetyckiego serca jak ten, kiedy usłyszał łagodną muzykę z radia w naszym parku  - „Brzmienia ścieżek” :

Spotkałem melodię na spacerze,
Pięknie płynęła poprzez trawy
Kołując refrenem - dla zabawy?
Jakby zbłąkana pośród ścieżek.

Wplotła się w szumy starodrzewu,
W szelesty liści, pogwizd ptaków.
Objęła sobą kępy krzaków,
Wciąż zasłuchanych w trel ich śpiewu.

            To tylko fragment. Stanisław, którego pasją kiedyś była muzyka i aktywne jej uprawianie w jakiejś kapeli, muzykę rozumie świetnie, a teraz ją jeszcze bardziej czuje, uruchamiając swoją poetycką wyobraźnię.
           
            Stanisław potrafi trafnie określić stan emerytalny, do którego też już się przyznaje. W końcówce wiersza „Marzenia – wspomnienia” pisze:

I zapadasz się jak w otchłań,
W czasoprzestrzeń niezbadaną,
W której nie ma marzeń, bo brak
Już po prostu czasu na nie…
Siwa głowa, wątłe ciało,
Życie jest już - hen za – nami,
Dawno marzyć się przestało…

            Bardzo wymowne jest to wykropkowanie i ma ono, oprócz wskazania na zastanowienie się, również wymiar stricte rzeczywisty. To zastanawianie się, te przerwy jakby wymuszone, kojarzą mi się, niestety, z nienajlepszym zdrowiem mojego zacnego kolegi poety. Wyraża to otwarcie w kolejnym swoim wierszu „Serduszko”:

Moje ty biedne serduszko!
Męczysz się z wielkim łomotem
Tłocząc przez złogów koluszko
Krew gęstą, do płuc i z powrotem,
By zapas tlenu niezbędny
Zanieść na pierwsze śniadanie
Do mózgu, gdzie mnożą się kłęby
Szarych komórek – zaspane…
Szokiem tlenowym je zbudzić,
Energią potraw ożywić.
Ile się musisz natrudzić
Bym mógł znów światem się dziwić…

            W tomiku wierszy, którego jestem szczęśliwym posiadaczem, jest kilka modlitw. Są to modlitwy szczere, jak to Stanisław określił, w bezpośrednim spotkaniu z Bogiem. Nie będę ich przytaczał, choć może mały fragment z pierwszej:

Tylko w Bogu jest otucha,
Że nam kiedyś będzie lepiej.
Władza dzisiaj „mas” nie słucha,
„Szara masa” biedę klepie.

            W wierszach Stanisława przejawia się realna rzeczywistość i bardzo realne na nią spojrzenie. Nie ma walki, nie ma narzekania. Przyjmuje on przemijanie jako konieczność i przyjmuje je ciepło.

Jesień, w jesieni życia nadchodzi,
Ogarnia wszystko swym lepkim chłodem,
Przeszła już łąkę, jest nad ogrodem,
Teraz w poletko mej duszy godzi.

Chce je zagarnąć w swoje władanie,
Melancholicznie czucia zabarwić,
Wszak w pewnym wieku nie można gardzić,
Tym, co nam jeszcze z życia zostanie…

            I ciągle to wykropkowanie. To zawsze ten trudny oddech, gdy z wysiłkiem łapie się go, by napisać następną strofę.

            Inna pasją, oprócz muzyki, a właściwie pierwszą, były „konie”. Tytuł prezentowanego nam tomiku, „Bracia mniejsi”, nawiązuje do tego tematu. Kiedy poznawałem Stanisława, koński temat był zawsze na topie. A odziedziczył to niejako w genach, po swoim ojcu, który był kawalerzystą. Dla mnie to było obce, ale budowało mnie, z jaką pasją i znawstwem można o koniach mówić. Dziwny człowiek. Dopiero po przeczytaniu jego wierszy, zaczynam rozumieć, że człowiek i koń to nie to samo, co jakiś człowiek i jakiś koń.

Kopyt tętentem przez pamięć przemknęło
Wspomnienie druha, z którym to pospołu,
W kręgu maneżu scalać się zaczęło
W jedność bezwzględną, poczucie zespołu.

Końska i ludzka pasja do przygody,
Która to w znoju treningów powstała,
Przyjaciół para: człek starszy, koń młody,
Siebie wzajemnie, drugiemu oddała…

            Już dawno obiecałem Stanisławowi spotkanie w jego mieszkaniu. Przez tyle lat znajomości, gdzie bywało, że spaliśmy w jednym pokoju hotelowym podczas giełd tkanin w Poznaniu, nie odwiedzaliśmy się. Naszym domem była praca i to nam zupełnie wystarczało. Przypomniał mi o tej obietnicy publicznie, podczas podpisywania książki i napomnienie mistrza bardzo zobowiązuje. Tylko…, że to już nie jest ten sam Stanisław. To już jest znany i uznany człowiek, Bielawianin, którego wiersze czyta się nawet na sesjach Rady Miasta. A, ja? No cóż. Ja mogę tylko wspomnieć swojego kolegę i napisać o nim coś i niekoniecznie „do szuflady”.
            Stanisław pisz dalej, to co Ci serce dyktuje i na co Ci serce pozwala. A my obiecujemy, że czytając Twoje wiersze postaramy się być lepszymi ludźmi, choćby w niewielkim stopniu takimi, jakimi są poeci.

            Nie byłoby tych wzruszeń, jakich świadkiem był wczorajszy wieczór w Bielawie, gdyby nie pasja innego, znanego człowieka, pana dra Rafała Brzezińskiego, który mozolnie wyszukuje poetyckie talenty w naszym regionie, dając jednocześnie nam szansę, na spotkanie się z czymś innym, niż często smutną, a nawet brutalną rzeczywistością. To pan Rafał powołując swoje wydawnictwo pozwala odkrywać nam inny, lepszy świat, świat bez dominacji polityki i walki o przetrwanie.

            Mojemu koledze Stanisławowi Wojnarowi i panu dr Rafałowi Brzezińskiemu oraz Miejskiej Bibliotece Publicznej w Bielawie, kierowanej przez panią mgr Urszulę Ubych, jeszcze raz serdecznie dziękuję za to niesamowite spotkanie, którego wspomnienie jeszcze długo będzie wzruszać i budować.



3 komentarze:

  1. Wzruszające wiersze.
    www.youtube.com/watch?v=3v5IVOLJT9Y
    Życzę Panu Stanisławowi zdrowia i weny twórczej.



    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne wiersze. Serdeczne pozdrowienia dla p. Stasia od kolezanek z dawnej pracy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Waldemar 19.09.2017 r. Wspaniałe ,piękne wiersze napisał pan Stanisław z ,którymi spotkałem się przez przypadek ,otrzymując wiersz ,,Ranny kirasjer''.Wiersz ten otrzymałem od mojej bratowej z Kolonii i tak się zainteresowałem wierszami pana Stanisława . Pozdrawiam serdecznie .

    OdpowiedzUsuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.