Strony

26 września 2014

Czystki w Bielawie odc. 26

            Być może ktoś się zdziwi, czytając dalej tekst, że niby jakie to czystki w Bielawie, skoro już dwudziesty szósty odcinek tej sztuki, dotyczy tylko jednej osoby, a mianowicie dra Rafała Brzezińskiego. Dla stałego czytelnika moich tekstów, o czym niedawno wspomniał pewien matematyczny analityk, zapewne nie ma w związku z tym, żadnego problemu, bo czystki przeprowadzane przez naszego burmistrza Dźwiniela w całej podległej mu Bielawie wśród tych niepodległych mu służalczo, zależnych urzędowo, są normalką. Nikt nie utrzyma się w Bielawie na stanowisku, kto nie idzie pod rękę z Panem Ryszardem. Jakakolwiek niesubordynacja, jakiekolwiek nawet inne zdanie - i czystka gotowa.
                Wspomniałem o „sztuce”, a to dlatego, że Bielawa oprócz „ekologii”, „turystyki”, gwałtownie rozwijającego się „przemysłu” i kolesiostwa, stoi jeszcze „sztuką”, co jest niewątpliwie wątpliwą zasługą dyrektora Miejskiego Ośrodka Kultury i Sztuki w Bielawie.
            I właśnie chcę w tym odcinku wspomnieć o sztuce, a to z tej okazji, że ostatnio blisko sztuki siedzę na przeróżnych spotkaniach, na które jestem zapraszany, i mam nadzieję, że nie tylko po to, żeby robić frekwencję. I właśnie w czwartek 18 września, zostałem zaproszony do biblioteki miejskiej w Bielawie, na promocję kolejnego już tomiku twórczości artystycznej naszych rodzimych autorów związanych w jakiś sposób z Bielawą, choćby nawet przez to, że po Bielawie sobie czasami pospacerują i to nawet, jak się dowiedziałem z wierszy, przy moim bloku. Wtedy nieświadomie, a w tym dniu całkiem realnie, można było postać sobie koło prawdziwego poety, a nawet do niego zagadać, do czego już trzeba trochę odwagi, bo nuż odpowie wierszem? Samo postanie koło poety nie daje przecież gwarancji, że od razu poetą się stanie, ale jest nadzieja, że poezję się polubi albo polubi się jeszcze bardziej.
            Wspomniany tomik, na którego zawartość składają się utwory mistrzów pióra: Ryszarda Mierzejewskiego, Zdzisława Maciejewskiego, Barbary Bulerskiej, Marka Cieśli, Mirosława Pęciaka, Adama Lizakowskiego, Marii Grabowskiej, Brygidy Błażewicz i Urszuli Kowalewskiej; jest tomikiem jubileuszowym, dziesiątym z serii „Bielawska poezja i proza” i stąd na spotkanie zaproszono wyjątkowych gości, a mianowicie; przewodniczącego Rady Miasta pana Leszka Stróżyka, pana profesora Ryszarda Waksmunda i… pana doktora Rafała Brzezińskiego. Właśnie pan dr Rafał Brzeziński, będąc jeszcze w zeszłym roku dyrektorem Miejskiej Biblioteki Publicznej w Bielawie, podchwycił i zrealizował pomysł wydawania tomików poezji i prozy, a na wydawnicze potrzeby powołał wydawnictwo. Pan Rafał, zawsze aktywny wokół tego, co się tworzy, w przeciwieństwie do tych aktywnych w burzeniu, stanął skromnie za kamerą, aby podniosłe wrażenia wieczoru zatrzymać na elektronicznym nośniku.
            Nie będę opisywał tego ciekawego spotkania, bo byłoby zbyt dużo do czytania i dlatego chciałbym skupić się na tym, co było według mnie najistotniejsze, a mianowicie wkładzie pana dra Brzezińskiego w bielawską kulturę.
            Zasugerowała już o tym na początku pani dyrektor MBP, pani mgr Urszula Ubych, a potem, pod koniec, powiedział wprost, prowadzący spotkanie poeta, pan dr Ryszard Mierzejewski, poetyckim językiem wyrażając śmiały pogląd, że to właśnie dzięki panu Rafałowi Bielawa staje się zagłębiem poetów i prozaików. To pan Rafał właśnie swoją pasją dokonał czegoś niespotykanego do tej pory w całym powiecie. Zaczął szukać poetów i pokazywać ich społeczeństwu.
            Również pani Ula w ciepłych słowach uznania, wyrażała się o swoim byłym współpracowniku i dyrektorze, wręczając mu różę i jubileuszowy tomik. Również głos zabrał prof. Waksmund, który blisko współpracuje z panem Brzezińskim na niwie wydawniczej.
            Tylko pan Stróżyk nie miał nic do powiedzenia. Siedział, zapewne czerwony ze wstydu, że reprezentuje miasto, które taki „cudny dar” z Bielawy wyrzuciło, odtrąciło już na starcie wydajnej pracy dla Bielawy. Przypomnę. W zeszłym roku w listopadzie pana dyrektora Brzezińskiego wyrzucono z pracy. Napisałem „wyrzucono”, bo tak to właśnie się to odbyło. Dostał piętnaście minut na opuszczenia gabinetu, bez prawa powrotu do niego, a egzekutorem wyroku, jaki na pana dyrektora wydał burmistrz Dźwiniel, był jego zastępca Mariusz Pach. Nie wiem, czy w takiej sytuacji zdążył nawet zabrać swoje osobiste rzeczy i notatki.
            Te przykre wspomnienia sprzed niespełna roku zapewne są dalej ciężarem tego młodego, ambitnego człowieka. Na spotkaniu publicznie nie powiedział nic, co było jeszcze bardziej wymowne. Jednak nie pozostawił nas, Bielawian, bez twórczej opieki, jaką zapoczątkował pracując przez cztery zaledwie lata dla Bielawy.
            I to wszystko – DLACZEGO!!!???
            Ja nie umiem na to pytanie odpowiedzieć i przypuszczam, że pan Rafał też nie. Zwolnienie z pracy z artykułu, że straciło się do kogoś zaufanie, jest tak naprawdę ucieczką od odpowiedzialności za personalną decyzję. Burmistrz zechciał mi odpisać na mój protest, chociaż wcale o to nie prosiłem, że zwolnienie pana Brzezińskiego z pracy było słuszne. Ale dlaczego słuszne? Bo pan i władca Burmistrz, zawsze ma rację? Jak batiuszka car?
            Ja to znam z autopsji, kiedy mnie na początku tego wieku wyrzucono z Bielawskiej Wykończalni „Bieltex” z pracy ze stanowiska kierownika szwalni. Nie wiem, w czym zawiniłem. Może trzeba było zwolnić miejsce dla mojego zastępcy, który nie mógł pogodzić się z tym, że to nie on został kierownikiem. Coś jest na rzeczy, bo facet udaje na ulicy, że mnie nie zna, a ja mu żadnej krzywdy nie zrobiłem. A może były inne przyczyny, ale paragraf ten sam. Byłem w lepszej sytuacji, bo choć usłyszałem „- Jutro pan nie przychodzi do pracy”, na spakowanie się miałem całe dwie godziny. I tego szczerze życzę Dźwinielowi i Pachowi, bo co do Hordyja, który też, jak się dowiedziałem nieoficjalnie o tę sprawę się ocierał, to nie jestem jeszcze pewien.
            I wracam do pytania – dlaczego?! Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. O jakie pieniądze chodziło przy projekcie połączenia MBP z MOKiS? Dlaczego tak konsekwentnie przez sześć lat realizowana koncepcja połączenia, zrodzona w głowie Dźwiniela, nie wypaliła? Czy Najwyższa Izba Kontroli czasami znów nie miałaby w tym temacie zajęcia? I jaki jest w tym procederze udział dyrektora MOKiSu – Jana Gładysza, służalczego w sprawie połączenia i wykonującego bezprawne polecenia burmistrza?
Ostatecznie do połączenia nie doszło. Przez kilka lat manipulowani przez Dźwiniela nasi radni rękoma Stróżyka, dawali się ogrywać jak małe dzieci i to wszyscy. Naiwni, zupełnie nie rozumieli, o co chodzi. Sytuacja jest taka, że jest uchwała Rady o połączeniu i to nawet nie jedna, a połączenia nie ma i nie będzie. Na jakimś szczeblu wobec bezprawia zadziałało prawo. 
            Na wspomnianym spotkaniu każdy z autorów miał prawo przeczytać jeden ze swoich utworów. Pani poetki Brygidy Błażewicz nie było na sali. Wiersz pt. „Anioły nad Bielawą” za nią odczytał pan dr Mierzejewski. Ale dlaczego akurat wybrał ten, nie będę go o to pytał. A brzmi on tak i jest dedykowany przez autorkę dla p. Rafała Brzezińskiego:

W purpurowej chmurze
zachodzącego słońca
zleciały się anioły nad kościół
Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny

Rozdzwoniły się dzwony radością
krasnale zbudzone z długiego snu
wraz z aniołami radzą że obdarzą
Bielawę cudnymi darami

Malachitową zielenią trafiły
W bibliotekę tam wprowadzone
już czekają, by w nowym miejscu
pojawili się bibliotekarze

Błękitną jak kolor nieba
w specjalny inkubator celowali
i młodym w nim ludziom milion
dobrych pomysłów podesłali

A tę malutką w kolorze złota
Schowały cichutko koło Bielawy
I cieszą się wszyscy jak małe dzieci
Bo wierzą że cudny tego daru
Ogród zaświeci

            Poeci – to z zasady dobrzy, pogodni ludzie, przynajmniej w tych czasach. Minął wszak bum na Broniewskiego czy Majakowskiego. Poeci bujają w obłokach wyimaginowanej rzeczywistości…, ale też trzeba uważać, bo potrafią językiem literackim przedstawić tę rzeczywistość całkiem realną i nie zawsze akceptowaną.
Ktoś powie – ładny wiersz i czyta następny. Ale mnie coś tknęło, po jego wysłuchaniu i czekałem na tomik, aby móc ten wiersz przeanalizować i wyciągnąć wnioski.


Jaka jest Bielawa rządzona przez Dźwiniela i jego wiernych druhów?
Czy może być taką, o jakiej marzy wielu Bielawian wraz z kandydatem na burmistrza panem Piotrem Łyżwą?:
Marzy mi się, aby była miastem ludzi życzliwych, zadowolonych z życia. Bezpiecznym, czystym i zadbanym, pełnym kwiatów i zieleni. Miastem z przedsiębiorstwami, ale w typie pogodnego kurortu, miastem do wypoczynku. (Dzierżoniowski Tygodnik Powiatowy nr 32)

Czy takie marzenia się spełnią? Ile jeszcze „cudnych darów” w Bielawie nie przyjmiemy, a te, co mamy, wyrzucimy „obok Bielawy” do Brodziszowa?
To już zależy od nas, od nas wyborców.
           




1 komentarz:

  1. Mam nadzieję, że się nasza Bielawa niedługo zmieni :)

    OdpowiedzUsuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.