Strony

7 września 2014

Chce mi się wyć z rozpaczy, że gensek Dyduch nie jest burmistrzem Bielawy

Nie wiele ich różni. Obywatela Ryszarda i byłego generalnego sekretarza. Chyba znacznie więcej łączy. Począwszy od ulubionego koloru. W zasadzie obaj lubią tą samą czerwień sztandarów i mają podobny rodowód. Co prawda pierwszy, Obywatel Ryszard, nie zaliczył w swoim cv kariery sekretarza generalnego Matki Partii, ale „KaZetowanie” w Bielbawie to mógł być szczyt szczytów dla włókiennika bez matury. Drugi, mocno związany ze wspomnianym Obywatelem Ryszardem, to nie kto inny, jak syn ziemi wierzbiańskiej, z okolic Świdnicy. Obecnie radny wojewódzki. Przez lata wierny czerwieni, przez chwilę po sromotnym czyszczeniu „zaprzedał się” zieleni wojewódzkiego PSL-u. Dzisiaj znów w wojewódzkiej awangardzie tzw. lewicy i oczywiście zawsze na tzw. salonach. Pewnie, dlatego nasz bielawski Kopciuszek z ambicjami Napoleona wynajął go, owego Dyducha, na swojego doradcę – załatwiacza. Boć załatwianie to główne zajęcie owego pana znanego i bywałego wszędzie. Za dostęp od ucha osób ważnych płacić musi każdy Bielawianin. Bo, jak już kilka dni temu wspomniałem, kasa miejska, to jak wciąż otwarty i dostępny portfel dla Obywatela Ryszarda. Przed kim, On Władca, miałby się tłumaczyć z wydawanych setek tysięcy złotych? Chyba przed samym sobą i tym na górze. I wierny tej żelaznej zasadzie wydaje Obywatel Ryszard pieniądze bielawskich podatników na pseudoporady i podszepty pana Marka.
Ten nieformalny związek, może partnerski, a może nieoparty w zasadzie na buleniu comiesięcznej doli, trwa już dobrych pięć lat. Zaczęło się przed pięcioma laty, w 2009 roku. Wtedy to jedyny taki wojewódzki doradca –załatwiacz „przytulił” z kasy miejskiej Bielawy 28 tysięcy złotych. Rok później, Obywatel Ryszard dał popis swojej „wielkopańskiej” hojności i wypłacił towarzyszowi Dyduchowi niemal dwa razy tyle, bo blisko 59 tys. złotych. Oczywiście ani grosza z własnego portfela, tylko wszystko z kasy gminy Bielawa. I tak, co roku do dzisiaj. W 2011 było tego haraczu za załatwianie 33 219 zł, w 2012 – prawie 45 tysięcy złotych, podobnie jak w roku ubiegłym. Łącznie Bielawianie zapłacili Markowi Dyduchowi przez te lata prawie 210 tysięcy złotych. Za co zapytacie? Ano za to, że miałby lobbować na rzecz naszego miasta. Za to, że robił to, do czego, co cztery lata wynajmowaliśmy Obywatela Ryszarda. Skoro tak, to, na jaką cholerę (przepraszam za słownik, ale już opuszcza mnie spokój) nam burmistrz nieudacznik? Po co mamy mu płacić i znosić bez szemrania Jego (obywatela Ryszarda) beznadziejne rządy? Dlatego postuluję, by czym prędzej zastąpić nieudacznika sprytnym panem Markiem. Będzie pewnie skuteczniej, ale przede wszystkim taniej. Może zostanie coś na remonty rozwalających się komunalnych kamienic?

Nadal zniecierpliwiony Bielawianin

Opublikowano dnia 23.08.2014 autor: admin
(kopiowane za zgodą ze strony porozumieniedlabielawy.pl)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.