Strony

11 sierpnia 2014

Odwaga informacji

      W ostatnich „Horyzontach Misyjnych” przeczytałem ciekawy artykuł ks. Pawła Zawadzkiego SAC misjonarza w Korei Południowej. Nawiązuje on do działalności publicystycznej w Japonii św. Maksymiliana Marii Kolbe, który w Japonii miał okazję rozmawiać z jednym ze współbraci Świętego i usłyszeć wiele ciekawych opowiadań, i doświadczeń, które zaowocowały potem intensywną pracą na rzecz apostołowania w Korei poprzez pismo religijne.
            Ponawiam ten temat, ponieważ martwi mnie nikłe zaangażowanie w naszej parafii w informowanie o jej życiu i podejmowanych w niej działaniach. Ostatnia informacja na stronie internetowej parafii, do której odwiedzania jesteśmy zachęcani, dotyczy Bożego Ciała, a więc daty 19 czerwca. Czy ktoś będzie tę stronę odwiedzał, gdy brakuje w niej tego, czym parafia żyje? Podobnie jest z naszym parafialnym „Zwiastunem”.

            Kiedy Franciszkanie z ojcem Maksymilianem przyjechali do Nagasaki, miejscowy arcybiskup zapytał ich min., co zamierzają w diecezji robić. …jak usłyszał, że chcą wydawać „Rycerza Niepokalanej” nie znając ani troszkę języka japońskiego – wybuchnął głośnym śmiechem. Jakież było jego zdziwienie, kiedy miesiąc później bracia franciszkanie wręczyli mu pierwszy wydrukowany japoński numer miesięcznika…
            Autor artykułu pisze dalej:
            Kochani, ja nie chciałbym tu nikogo krytykować. Nie jest to moją intencją. Jedynie chciałbym, dzieląc się „japońskim „ doświadczeniem Maksymilianowego życia, pokazać, co się u nas wtedy zmieniło.
            Owo światło w sercu pozostało. Wróciłem po czterech dniach do Korei i postanowiłem robić tak samo. Mimo braku specjalnych talentów do wydawania pisma – dwa dni później wyszedł pierwszy egzemplarz „Apostoła Miłosierdzia”. Miał on „aż” pół strony, mieścił się na kartce A-4. Nakład wynosił cztery egzemplarze. Tylko dla tych, którzy go chcieli. Do tej pory obowiązują zasady, które poznałem pośród czterech żyjących wówczas polskich franciszkanów, którzy razem z Maksymilianem postanowili zdobyć cały świat dla Maryi; wszystko co mamy teraz, powinno iść na służbę apostolstwa.
            W Korei miesięcznik jest wysyłany za darmo i tylko do tych, którzy o niego poproszą. Wiadomość rozchodzi się z ust do ust. Nie prowadzimy żadnych reklam w stylu „rozprowadzajcie „Apostoła”. Obecny nakład wynosi ok. 4500 egzemplarzy. Jest wysyłany do dziewięciu krajów. Czasami jest on wydany ciekawie, czasami całkiem nie. Często bywa spóźniony. Pan Bóg posyła różnych współpracowników, by pisemko nadal wychodziło. Był okres, że miało ponad sto stron i było jednym a dwóch najlepszych pism religijnych w kraju.
            Taka jest rzeczywistość w kraju, w którym chrześcijaństwo ciągle jest w fazie rozwoju i Kościół Katolicki jest bardzo młody. Ilość katolików nie przekracza w Korei 10,5 %.  U nas w parafii, gdzie możemy chwalić się ugruntowaną w społeczeństwie wiarą, w kwestii informacji jest zauważalna stagnacja i jakaś niemoc.
            Podobnie jest ze wspominanym przeze mnie „Zwiastunem”. Zrezygnował z pisania pan Emilian Kupiec, a jego artykuły historyczno - patriotyczne czytało się z zapartym tchem. Nie napisze już reportażu pan Tadeusz Dudź. Dobre były felietony Dagmary. Czekało się na kolejny wiersz pani Basi i krzepiące artykuły naszych wikarych i ks. proboszcza.
            Zapewne są w Bielawie chętni i  kompetentni „redaktorzy”. Słyszymy dobre kazania i homilie księży, w tym szczególnie jestem pod wrażeniem wypowiedzi z za ambonki naszych diakonów: Michała (obecnie ksiądz) i Mirka oraz niektórych praktykantów.  Takie kazania powinny być udostępniane, bo normalnie się marnują wygłoszone jednorazowo.
            Z reportażem dobrze radzi sobie pani Banaczyk. Pani Maria pisze wiersze. Potrzeba tylko kogoś, kto to wszystko pozbiera do kupy i niekoniecznie musi być to ksiądz, który na taką działalność niekoniecznie ma czas i polot. Jako dobry przykład działania laikatu w służbie parafii można wskazać panią Anię, która prowadząc schole osiągnęła już praktycznie wszystko i to, co widzimy napawa już tylko radością i dumą.

            Jak często myślimy inaczej:- pisze autor artykułu. Trzeba apostołować. Trzeba zatem zorganizować fundusze na apostolstwo. Jeśli fundusze są, dopiero wówczas zaczynamy. A jeszcze lepiej by było, gdyby nasze apostołowanie przynosiło zyski, by móc w przyszłości apostołować więcej. I niechcący stajemy w tym samym szeregu z ludźmi, którzy najpierw… troszczą się o mamonę.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.