Prawym okiem - A to feler...

          17 lipca 2014 roku ekipa jeszcze niestety sprawująca władzę w kraju stanęła przed kolejnym problemem. Został bowiem zestrzelony nad Ukrainą pasażerski samolot malezyjskich linii lotniczych z 298 osobami na pokładzie. Chcąc nie chcąc koalicja musiała się do tego bezprzykładnego faktu terroryzmu odnieść. Musiała, bo bez względu z jaką obojętnością nadęci liderzy tej koalicji traktują Polaków, to opinia międzynarodowa wymusza na nich jakieś zachowania, a o logiczne w tej sytuacji niełatwo.

W ogóle ostatnio ekipie pana Tuska się nie wiedzie. Po wstrząsie związanym z „taśmami prawdy” natychmiast pojawił się kolejny „pasztet” i to międzynarodowy. Krajowe „media” do czwartku zachłystujące się informacjami o tym, jak to Zachód nie marzy o niczym bardziej niż o obsadzeniu w ważnych unijnych strukturach prominentów z PO, jakby nieco zamilkły. Zgodnie z tym co pisałem tydzień temu nikt z partii rządzącej żadnej unijnej funkcji nie dostał i tak zostanie.

Ale kłopot z zestrzelonym samolotem jest większy. Bo oto, bez względu na wszystko,  od razu każdemu, nawet dalekiemu od polityki, zaczynają narzucać się analogie i różnice w podchodzeniu do obecnej tragedii jak i tej sprzed czterech lat. Ważni „eksperci” telewizyjni z panem Laskiem na czele zdecydowanie mówią o potrzebie umiędzynarodowienia śledztwa, badaniu tragedii przez specjalistów z różnych krajów, wolnego dostępu do „czarnych skrzynek” strąconego samolotu, międzynarodowego badania wraku i ciał ofiar, a także miejsca tragedii. Oczywiście politycy koalicji od razu wskazali winnych, pogrozili Rosji zaciśniętymi piąstkami. A mnie przypomniał się sms wysłany do liderów PO w dniu polskiej tragedii lotniczej – „ Winni są piloci, którzy zeszli we mgle poniżej 100 metrów. Do ustalenia pozostaje, kto ich do tego skłonił”. A potem oddano prowadzenie śledztwa Rosji, wrak, pocięty, umyty i pomalowany rdzewieje na smoleńskim lotnisku. Nie ma do dziś „czarnych skrzynek” i rzetelnych wyników sekcji zwłok ofiar. Wszyscy pamiętają przypadki „zamienienia” zwłok, ekshumacje, szczątki i rzeczy osobiste znajdowane po wielu miesiącach na miejscu tragedii. Wtedy ustalenia rosyjskiego MAK były wiarygodne, dziś ci sami „eksperci” przestrzegają przed oddaniem  ukraińskiego śledztwa w ręce MAK.

Co się zmieniło? Jak mogą ci sami ludzie, którzy bez jakichkolwiek wyników ustaleń polskich prokuratorów, autorytatywnie twierdzili, że winna wtedy była słynna już w świecie „brzoza”, a piloci podchodzili czterokrotnie do lądowania mimo ostrzeżeń rosyjskiej wieży w Smoleńsku, dziś stawiać tezy odwrotne ?

            Nie chcę, Drogi Czytelniku, byś odniósł wrażenie, że chcę wracać do przeszłości, wznawiać polsko – polski spór. Proszę tylko byś sam obejrzał wygląd ukraińskiego wrakowiska i porównał go ze smoleńskim. A wtedy bez podpowiedzi pojawi się pytanie – dlaczego oba są tak łudząco podobne, skoro jeden samolot spadł z wysokości 10 kilometrów, a drugi po wykonaniu legendarnej „półbeczki” z kilkunastu metrów?  Porównaj też obecne reakcje rządów Holandii, Malezji, USA z tym, jak zachowywali się cztery lata temu – pełniący obowiązki prezydenta Polski, premier rządu i jego ministrowie.

            I aby nie było tak, że ja tylko o tragedii, to dodać wypada, że na naszych oczach, choć poza telewizyjnym rodzimym ekranem, dokonuje się rozpad Iraku, trwa atak izraelski na Gazę, Kurdowie budują swoje państwo, leje się krew w Syrii. Z unijnych wieści – padł czwarty co do wielkości bank bułgarski, lada dzień zbankrutuje trzeci co do wielkości bank portugalski, unijni przywódcy zdecydują więc o dodrukowaniu kolejnych miliardów „pustego” pieniądza.

 I oby nie było tak jak w przysłowie, że „wojna  kasuje długi” bo czas , nie tylko jeśli idzie o temperaturę powietrza, jest bardzo gorący.

                                                                                                                                Janusz Maniecki