Strony

24 lipca 2014

Pani Krysia

       Właściwie tak przedstawiając panią Krystynę Patrzykąt, zastanawiam się, czy aby nie popełniam nietaktu. Wszak z tą starszą, miłą damą nie znamy się. Kiedy jednak wczoraj już właściwie po zakończonej prezentacji jej książki w bibliotece w Dzierżoniowie „Cztery siostry i …”, ośmieliłem się zatrzymać przy wyjściu panią Krysię słowami: „- Mam wrażenie, że już się gdzieś widzieliśmy”, tak naprawdę zdałem sobie sprawę, że w trakcie promocji książki stała mi się osobą bliską, a poprzez pisanie jakby pokrewną.
           Z racji poszerzających się kontaktów w różnych środowiskach, zostałem zaproszony przez pana dra Rafała Brzezińskiego na wczoraj, na prezentację wspomnianej książki, która jednocześnie była jego samodzielnym debiutem wydawniczym. Takie spotkania nie są mi obce i w wielu w ostatnich latach uczestniczyłem, a dotyczyły w szczególności naszych rodzimych twórców. Każde takie spotkanie, to nowe odkrycie talentu i pasji, niejednokrotnie już doświadczonych osób. Chciałoby się powiedzieć, parafrazując znany tekst, że „każdy pisać może, jeden lepiej, drugi gorzej”. I może nie jest w tym najważniejsze pisanie, ale właśnie chęć podzielenia się z innymi nawet swoim życiem, do którego należą wspomnienia i przemyślenia. To zachęca ludzi wrażliwych, do zastanowienia się nad formą przekazania następnym pokoleniom wartości, jakie były udziałem rodziny.
            Zawsze podczas prezentacji pada pytanie: „- A jak to się zaczęło?”. Być może zaczęło się krótkimi rymowankami, z których właśnie pozwoliłem sobie zaczerpnąć zwrot „dama”:
           
Gdy gromadki jesteś mamą
            Wtedy trudno jest być damą
            Gdy co krok spotykasz chama
            Trudno się utrzymać w ramach
            Lecz by lubić siebie samą
            Trzeba chociaż bywać damą

            Pani Krysia Patrzykąt nie bywa damą – pani Krysia damą jest.
            I właśnie kiedyś: Spróbowała. Lubiła wyzwania. Zawsze uważała, że trzeba próbować swych możliwości. Iść na każdy egzamin, bo przecież nie ma żadnego ryzyka – można tylko zdać, a jeśli nie, to go poprawić. Była nieustępliwa w dążeniu do celu i próbowała w życiu mierzyć się z różnymi przeciwnościami losu, które udawało się jej pokonywać.
            Co prawda te fragmenty odnoszą się do bohaterki opowiadania „Wiktoria niezwyciężona”, ale można dopatrzyć się w nim analogii do bohaterki wczorajszego popołudnia.
            Wiktoria Stara się też nikogo nie obarczać swoimi problemami, bo wie, że każdy ma dość swoich.
            Za to chętnie dzieli się radością. Bliskich znajomych obdarowuje drobiazgami, często własnoręcznie zrobionymi. W licznej korespondencji zamieszcza śmieszne i zabawne historyjki, anegdoty, kawały. Nigdy nie zamartwia się na zapas, a problemy stara się jak najszybciej rozwiązywać i zapominać.
            Jest minimalistką – cieszy się z życia i dziękuje Najwyższemu za wszystko. Wiele lat temu ułożyła nawet własną modlitwę, która brzmi tak:
           
Że urodziłam się prawie po wojnie – dzięki Ci, Panie!
            Za to dzieciństwo biedne, lecz spokojne – Dzięki Ci, Panie!
            Za Rodziców dobrych, mądrych i sprawiedliwych – Dzięki Ci, Panie!
            Za życie pełne wrażeń, nie leniwe – Dzięki Ci, Panie!
            Za męża, dzieci i ciepłe mieszkanie – Dzięki Ci, Panie!
            Za czarta, co mnie kusi do pisania – Dzięki Ci, Panie!
            Żeś dał przyjaciół, a wrogów nielicznych – Dzięki Ci, Panie!
            Za okruch „sławy” i moc doznań ślicznych – Dzięki Ci, Panie!
            Za wolność Polski, papieża Polaka – Dzięki Ci, Panie!
            Za tę garść wspomnień z młodości po latach – Dzięki Ci, Panie!
            Za cud natury w każdej roku porze – Dzięki Ci, Boże!
            Za pomoc, kiedy nikt już nie pomoże – Dzięki Ci, Boże!
            Że Ci odwdzięczyć się nie jestem w stanie – Wybacz mi, Panie!

            Taka jest Wiktoria. Taka jest pani Krysia, którą miałem radość wczoraj spotkać. Należy do tych ludzi, którzy powtarzają, że nie mają czasu, bo są na emeryturze. I to jest emerytura aktywna, podobnie jak moja, przez co pani Krysia jest mi bliska.
            Pisaniem, wyrażaniem siebie w poezji i prozie, zarażona jest ogromna rodzina pani Patrzykąt. Na spotkaniu była również sympatyczna wnuczka, Katarzyna Tadla, Bielawianka, której jeden z wierszy szczególnie mnie poruszający przytoczę:

„Smutek w wierszach nocy”

światło śpi, tylko drzewa czuwają
strażnicy dusz schowanych w ciemności
moja też
błąka się gdzieś między zachwianymi myślami
spragniona bijących dzwonów kościoła

cień na chodniku
człowiek?
pewnie szuka siebie między wierszami nocy
zagubiony w zamartwiających się godzinach
jak ja

zimne łzy
te o których się nie rozmawia
prawdziwie samotne

Pani Patrzykąt nawiązuje do historii swojej rodziny. Rodziny nieprzeciętnej choćby z tego względu, że bardzo licznej. Nie chwali się swoją rodziną, choć nie ukrywa, że jest z niej dumna. Jest ona na tyle wyjątkowa, że opisała jej historię, dzieląc się napisanym przez siebie tekstem z każdym związanym więzami krwi.
Bohaterka jej opowiadania, Wiktoria, do końca pozostaje osobą pogodną:

A gdy odejdę w najdalsze dale
proszę, nie martwcie się o mnie wcale
bo gdy na Ziemię wiosna zawita
ja tutaj będę w listkach ukryta
ja tutaj będę zakwitać w kwiatach
i będę z wami każdego lata
Bo kocham w świecie:
wszystkie kolory, zwierzaczki
i deszcz przelotny i po nim tęczę
niebo i słonko
i paproć z małą śliczną biedronką
i pod drzewami mech
w którym przycupnął muchomor
na chwilkę
zapach narcyzów
fiołków i bzów…
I tym kochaniem powrócę tu.

Kochana pani Krysia!

http://rafalbrzezinski.info/?p=792








            

2 komentarze:

  1. Panie Bolesławie!
    Bardzo piękny opis wczorajszej promocji i autorki,
    gratulacje

    OdpowiedzUsuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.