22 maja 2019

Mini-ZOO w Bielawie

Artykuł ten winien jestem bielawiance, pani Zofii, która poinformowała mnie drogą elektroniczną o szczurach grasujących w bielawskim parku:

W parku na wyspie żyje dużo szczurów. Niech Pan napisze coś na ten temat. Ponoć są też młode, to może być też pewien kłopot.


            Zbierałem się ze zrobieniem materiału trochę, ale padają deszcze - to kłopot ze zdjęciami. No i do tej pory o szczurach wiedzą już wszyscy, i z tego co jest mi wiadomym, do parku ciągną mieszkańcy w pogoni za sensacją. Na dzień dzisiejszy sprawa jest znana wszem i wobec, i nawet burmistrz Bielawy podjął już działania, aby to nielegalne mini-ZOO zlikwidować.
            Pani Zofii dziękuję za troskę o nasze miasto i zaufanie do mojego bloga. Jak się okazuje, to nie jest odosobniony przypadek z prośbą o interwencję, a trwa to od samego początku istnienia bloga, od 1 października 2013 roku.

            Poszedłem jednak do parku uzbrojony w aparat fotograficzny z teleobiektywem, wygospodarowawszy trochę wolnego czasu. Czekałem, kontrolując wyspę, aby zobaczyć jakiś ruch. W międzyczasie porobiłem ujęcia dotyczące wyspy. Zwierzaki jednak chyba się pochowały, wietrząc zapewne moje niecne intencje.









Zainteresowała się natomiast mną, a raczej tym, co zamierzam zrobić, pani z yorkiem, podobno bardzo wyczulonym na szczury. Jako częsta bywalczyni w parku objaśniła mi, co zacz i żeby zobaczyć szczury, trzeba przyjść wieczorem. Jednak mając sokoli wzrok, widziała, jak szczury biegają po wyspie, czego ja nawet przez teleobiektyw nie dostrzegałem.
Właściwie to nawet zwątpiłem, że z tymi szczurami to może jakaś lipa, żeby przyciągnąć turystów do naszego parku, ale w pewnym momencie york zaczął zachowywać się nerwowo. Pani stwierdziła, że czuje szczura. Zacząłem bacznie rozglądać się, i faktycznie szczur był, i to całkiem blisko. Płynął z wyspy w stronę betonowych płyt nabrzeża. Płynął wprost na kaczkę i wydawało mi się, że chyba ma zamiar na nią zapolować. Jednak ją minął i wkrótce zniknął w dziurach betonowej kratownicy. Już się nie pokazał. Był wielki jak kot.


Wracając wieczorem z działki, zajrzałem do parku, ale już bez aparatu. Stałem bez ruchu przy nabrzeżu, wypatrując szczurów. Wyszedł, a właściwie wybiegł z nory między betonami i biegł w moim kierunku. Zawrócił i schował się. Znów wyszedł i wskoczył do wody. Popływał trochę w kółko i – znów do nory. Za chwilę wyszedł ponownie i tym razem popłynął do wyspy. Po kamiennych schodkach sprytnie wskrabał się na wyspę. Chyba wybrał się w odwiedziny do rodziny.

Walka burmistrza Bielawy ze szczurami trwa. Czy będzie sukces? Zapewne tak, choć szczury to równie inteligentne istoty i zrobią wszystko, żeby przetrwać. Może jednak trzeba będzie rekultywować wyspę, może od nowa zrobić nabrzeża?
Jest jednak coś, co można już zrobić, a mianowicie nie dokarmiać szczurów.


           
            

3 komentarze:

  1. Panie Bolesławie ludzie nie rozumią że kaczki �� nie potrzebują ich chleba.
    Wczoraj na Cegielni jedna kaczka a Pan do wody wrzucił reklamówkę suchego chleba bo kaczki zjedzą.
    Nie zwracał uwagi na tłumaczenia że chleb szkodzi.
    A potem nic dziwnego że są szczury ��

    OdpowiedzUsuń
  2. A na czym polega ta walka burmistrza ze szczurami? bo jakoś nie widzę żadnych działań a szczury mają się całkiem dobrze. Burmistrz tylko dużo i kwieciście gada a co z tego wynika widać na zdjęciu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj księża w wielu kościołach nie odczytali listu episkopatu! Państwo w państwie! Liczę że Polacy w końcu rozliczą kler.

      Usuń

Proszę o tematyczne, nie obraźliwe i kulturalne komentarze.